6
- Możesz przestać się wiercić? - spytał trochę poddenerwowany.
- Ciekawe czyja to wina! - krzyknęła poirytowana.
- Moja! Przeprosiłem cię, więc mogłabyś się przynajmniej zamknąć, bo próbuję ci wyciągnąć to cholerne szkło z twojej dłoni! - dziewczyna momentalnie się zamknęła.
- I jak ci idzie? - do łazienki weszła Aimee. Martwiła się o przyjaciółkę, pomimo ostatniej kłótni.
- Dobrze, ale pani gaduła ciągle zrzędzi. - był zły na nią.
- Co?! Ja nie zrzędzę i nie jestem gadułą! - westchnął przewracając oczami.
- Już - odparł i odsunął się od dziewczyny. - Przepraszam jeszcze raz, nie wiedziałem, że tam byłaś...
- Nooo... tak samo jak w parku.
- To było przez przypadek!
- No i?! - wrzasnęła.
- Czekaj, czekaj... to wy się już widzieliście? - spytała zdziwiona brunetka.
- Niestety tak. - odparła, przewiesiła torebkę przez ramię, przez co ją trochę zabolały ręce i szybko poszła do pokoju Aimee. Zabrała z niego swoje zakupy i żegnając się z przyjaciółką opuściła budynek.
- Już jestem - powiedziała wchodząc do domu. - Halo?
Zapytała się, jednak usłyszała głuchą ciszę. Posmutniała. Kolejny raz wyszli bez niej z domu. Usiadła na kanapie i westchnęła. Włączyła telewizor. Poszła do kuchni. Z szafek powyciągała różne smakołyki i wróciła do salonu. Postawiła wszystkie rzeczy na stole i pobiegła do swojego pokoju. Rozejrzała się i po kilku minutach odnalazła koc.
Wróciła się do salonu i wygodnie położyła na kanapie. Chwyciła pilot i zaczęła szukać jakiegoś filmu. W końcu znudziło jej się to i zostawiła na jednym programie.~Akurat reklamy...~ Chciała przełączyć, gdy nagle pokazała się następna.
- Lubisz śpiewać? Tańczyć? Grać na instrumentach? Jeśli tak, to ta szkoła idealnie pasuje do ciebie! [...] Przejdź egzamin i jesteś członkiem naszej szkoły muzycznej, która mieści się na ulicy Av Rivadavia w Buenos Aires. [...] Egzaminy od 15 do 25 września w godzinach 12.30 - 17.00 .
Zaciekawiło ją to. ~Jutro pogadam z rodzicami~ pomyślała i zostawiła na tym kanale. Leciał akurat film "Gwiazd naszych wina". Co prawda widziała ten wyciskacz łez, ale miała ochotę obejrzeć to ponownie. Chociaż i tak w połowie usnęła z paczką żelków w ręce, rozsypując ich trochę na swój brzuch.
- No ale mamo!!! - zbudziła się przez wrzaski swojego brata. Jęknęła i zarzuciła koc na głowę. Usłyszała kolejne krzyki Josh'a.
- Moglibyście być ciszej?! - po czym wstała zrzucając żelki ze swojego ciała. Zdziwiła się i poszła do swojego pokoju.
Ziewnęła rzucając się na łóżko.
- Kocham cię, moje łóżeczko... - już prawie znowu miała zasnąć, lecz do środka wszedł jej brat.
- Młoda, ktoś do ciebie.
- Która godzina?
- E... nie wiem... coś około 12? - powiedział i opuścił pomieszczenie. Momentalnie się podniosła.
- Co?! - krzyknęła przypominając sobie o rozmowie z Aimee podczas wczorajszych zakupów.
- Widzimy się jutro? - spytała brunetka przeglądając kolejne wieszaki z ubraniami.
- Jasne! - zgodziła się bez wahania.
- To może być o 12.00? Poznam cię z kimś. - zachichotała.
- Okey... - przeciągnęła.
- Przepraszam, że musiałaś... - przerwała, kiedy zauważyła Jorge. Zdenerwowała się. - co on tutaj robi?
- No nie złość się... a i tak mówiłam, że kogoś poznasz. Nie miałam pojęcia, że się wcześniej spotkacie.
- No... okey. To gdzie idziemy?
- Na początku do Art Rebel, gdzie dzisiaj mój chłopak i brat grają koncert, a potem na shake.
- Nie wiedziałam, że masz chłopaka - zdziwiła się. - a tak poza tym, słyszeliście o Studio ON BEAT?
- Tak, chodzę do tej szkoły - oznajmił brunet. - a co?
- Chciałabym się zapisać.
- Może jutro, jeśli byś chciała, to oprowadziłbym cię po niej? - zapytał delikatnie unosząc swe brwi w górę. W głębi duszy chciał, by się zgodziła.
- No... okey. Pójdziemy jutro - podeszła do wieszaka, z którego zabrała szary płaszcz, po czym założyła go na siebie. Z szafki wyciągnęła swoje czarne koturny i po chwili były już na jej nogach. Uśmiechnęła się do siebie i odwróciła w stronę przyjaciółki. - Idziecie?
- Jasne.
Właśnie wracają z koncertu. Martinie się bardzo podobało. Samo miejsce było niesamowite. Poznała chłopaka Aimee - Bobby'iego, dowiedziała się, że Jorge wspaniale śpiewa... Oprócz chłopaka swojej przyjaciółki poznała również innych znajomych brązowowłosej.
Teraz całą trójką idą do knajpki na shake. Między nimi jest cisza, którą przerywa siostra genialnego wokalisty.
- Bobby mi pisze, że zapomniałam mp3 z Art Rebel. Pójdziecie sami? Zaraz wrócę. - kiwnęli głowami i po chwili już jej nie było.
- Jaki smak zamawiasz? - postanowił zapytać. Spojrzała na niego.
- Czekoladowy. Kocham ten smak - lekko się zaśmiała. - a ty?
- Śmietankowy. - uśmiechnął się. Weszli do lokalu.
- Zamówisz? Oddam ci kasę, a muszę zadzwonić - przypomniała sobie o nic nieświadomych rodzicach. Chłopak przytaknął głową, - A dasz telefon? - spytała delikatnie się rumieniąc.
- Jasne. - wyciągnął swojego białego iPhone'a z kieszeni i podał brunetce. Podziękowała uśmiechem i wyszła przed lokal. Wpisała numer swojej mamy i przyłożyła urządzenie do ucha.
- Dzień dobry.
- Cześć mama, jestem z przyjaciółmi na shake'u, niedługo wrócę do domu.
- A czemu wcześniej nic nie powiedziałaś? I dlaczego nie dzwonisz ze swojej komórki? - wpadła.
- Yyymm... bateria mi padła.
- Okey. Najpóźniej w domu za dwie godziny. Cześć.
- Na razie. - rozłączyła się. Odwróciła się w celu, by wrócić do bruneta, lecz wpadła na wysokiego przystojnego blondyna, Speszyła się.
- Przepraszam, ja... - przerwał jej.
- Nic się nie stało. Może miałaby pani ochotę na kawę? - uśmiechnął się,
- Bardzo ci dziękuję, ale... - kolejny raz jej przerwał.
- Miałaby pani ochotę na kawę? - spytał podnosząc głos. Zaskoczyło ją to.
- Nie, nie miałabym... - ponownie to zrobił.
- Miałabyś ochotę?! - poczuła jego rękę tam, gdzie nie powinna. Przeraziła się. Serce biło jej jak szalone.
- Zostaw mnie! - wrzasnęła i zaczęła się mu wyrywać, jednak bez skutku. Dopiero ktoś go od niej odepchnął. Spojrzała na swojego wybawiciela. Stał tam wściekły Blanco.
- Masz wstać, przeprosić ją i stąd znikać. - wycedził lodowatym tonem przez zęby. Zdziwiła się jego reakcji.
- Sorry.. - bąknął i szybko stąd zwiał. Blondynka była wstrząśnięta. Pomyślała co by się stało, gdyby nie przyszedł. Z nerwów do oczu napłynęły jej łzy. Chłopak widząc to podszedł do niej i otworzył ramiona.
- Nie płacz mi tu tylko... - wtuliła się w niego i pomimo tych słów wybuchnęła płaczem. Zrobiło mu się przykro. - Nic ci nie zrobił? - kiwnęła przecząco głową. - Nie martw się, już go nie zobaczysz. Zadbam o to.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz