18.11.2014

Rozdział 5 "Jestem jej bratem"








5





     - Hejka! Już wróciłam! - krzyknęła wchodząc do domu. Pierwsze co zrobiła, to udała się do kuchni. Poczuła charakterystyczny zapach dla spaghetti. Uśmiechnęła się. Uwielbiała to danie.
     Nagle do środka weszła rodzicielka blondynki.
     - O, cześć kochanie. Nałożyć Ci obiadu? 
     - Oczywiście. Tylko najpierw odłożę torby do pokoju. 

     - Josh! - krzyknęła na cały dom. Powód? Znalazła pod łóżkiem talerz z resztkami po kurczaku. Od kilku dni zastanawiało ją, co tak śmierdzi. Była na maksa wkurzona. Wbiegła do jego pokoju z talerzykiem w ręce.
     - Co, to, jest?!?! - chłopak odwrócił wzrok od laptopa i wybuchnął śmiechem. - To cię bawi?! 
     - Tak? - ponownie wybuchnął śmiechem. - Oj, siorka nie wkurzaj się, przecież ci zostawiłem - zaśmiał się.
     - Extra! - krzyknęła rzucając talerz na jego łóżko. Wybiegła z jego pokoju. 
     
     Usiadła na kanapie w salonie ciesząc się, że jutro jest sobota. Włączyła telewizor i zaczęła oglądać serial. 
     Niestety ktoś przerwał jej tą czynność zakrywając dziewczynie oczy dłońmi. Była zaskoczona, ale poczuła te truskawkowe perfumy.
     - Aimee? Co ty robisz? - spytała zdziwiona. Brunetka zdjęła ręce z jej twarzy i usiadła obok na kanapie. 
     - Pójdziesz ze mną na zakupy? Błagam - odparła z wesołą miną. 
     - Okey - uśmiechnęła się. - Nie długo i tak bym musiała iść na zakupy. 
     - Dzięki. No to się zbieraj. Czekam w kuchni, twoja mama upiekła babeczki - zaśmiała się. 
     - Dobra, leć.
     
     - A ten? - spytała brunetka pokazując różowy sweter swojej przyjaciółce. Ta, zmarszczyła czoło.
     - Niee... 
     - Dlaczego? - spytała wyraźnie zdziwiona.
     - Nie lubię takich. - oznajmiła krótko.
     - Chodzi o kolor?
     - Nie, nie lubię po prostu takich swetrów, jaki mi pokazałaś. - wytłumaczyła. 

     - A to? - spytała idąc do niej z jeans'ową bluzką bez ramion. Od razu spodobała się Martinie.
     - Oczywiście. Pójdę przymierzyć, a potem poszukam sobie do tego spódniczki. A ty coś już znalazłaś?
     - Tak. Mam... czarne trampki z ćwiekami, te czarne legginsy z poprzedniego sklepu i ten biały sweterek z New Jorker'a. To tyle.
     Blondynka uśmiechnęła się do przyjaciółki, po czym udała się do przebieralni.

     Po udanych zakupach poszły do domu Aimee. Przez całą drogę rozmawiały, śmiały się... Aż w końcu dotarli. Brunetka wyciągnęła z kieszeni klucze i weszli do środka.
      - Po prawo jest kuchnia. Pójdziesz zrobić herbatę, a ja w tym czasie zaniosę rzeczy na górę i nie wiem, przyniosę jakiś film? - spytała podnosząc brwi do góry.
     - Okey. Ale nie bierz jakiś starych. - zaśmiała się i udała się do kuchni.
     Zaczęła szukać po szafkach szklanek, aż je odnalazła. Postawiła je na blacie i podeszła do gazówki. Ściągnęła czajnik, d którego nalała wody i z powrotem odstawiła na miejsce odkręcając gaz. Przeszukała następne szafki, by odnaleźć saszetki z herbatą.
      Gdy już wszystko zostało przyszykowane ustawiła gorącą ciecz na tacce. Łokciem próbowała otworzyć drzwi, kiedy nagle same to zrobiły. Dziewczynie tacka wypadła z rąk, przez co rozbiły się szklanki, herbata pływała po całej podłodze, a drzwi popchnęły ją na odłamki szkła. Syknęła bardzo głośno i spróbowała się podnieść.
      - Nic Ci nie jest?! - krzyknął znajomy głos za nią. Spojrzała na tą osobę i ujrzała tego samego chłopaka, który jej zniszczył, co prawda nieumyślnie, ale zniszczył telefon. Jeszcze bardziej się zdenerwowała.
      Wstała z pomocą "kolegi" i obejrzała swoje dłonie. Były całe we krwi.
      - Chodź do łazienki, opatrzę Ci tą ranę.
      - Co ty tu robisz? - spytała z krzywą miną czując pieczenie na rękach.
      - Jestem bratem Aimee... To z nią tu przyszłaś?
      - Tak-k... - spojrzała mu w oczy.
      Chwycił delikatnie jej ramię i udali się w stronę ubikacji. Przechodzili przez salon, a ze schodów schodziła  brunetka. Kiedy ujrzała swoją przyjaciółkę wytrzeszczyła oczy.
     - Co ci się stało? - momentalnie spytała.
     - Twój braciszek uderzył mnie drzwiami, przez co wypadła mi tacka z napojami, na które wpadłam. Stłukły się szklanki. - weszli do toalety. Chłopak zaczął szukać apteczki po szafkach, aż w końcu ją znalazł.
     - Będzie trochę szczypało... - ostrzegł i zabrał się do zaopatrzenia ran.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Shalis dla Wioska Szablonów
© Dmitry Elizarov.