- Poproszę mocnego drinka dla mnie, oraz słabszego dla tej pani. - brunet jeszcze chwilę rozmawiał z kelnerem, wspominając o ukończonych 18 lat, i w końcu zostali sami.
- To co? Napijemy się i idziemy w obroty! - zaśmiał się.
- Okay, tylko skoczę do łazienki. - wstała, ale po chwili zdała sobie sprawę, że nie ma pojęcia gdzie ona jest. Chwyciła jego nadgarstek ciągnąc ku górze.
- Coś się stało? - spytał zdziwiony. Kiwnęła głową twierdząco, nadal trzymając jego rękę.
- Nie wiem, gdzie jest ubikacja.
- No to chodź! - wstał i tym razem on ją pociągnął w stronę drzwi do ubikacji.
Kilka minut później dziewczyna weszła do upragnionego pomieszczenia i spojrzała w lustro. Zacisnęła zęby. Stresowała się tańcem z Jorge. Pociły jej się ręce.
- Ogarnij się, idiotko. - powiedziała sama do siebie. Stała tak patrząc na siebie przez dobre 15 minut. W końcu odetchnęła i sprawdzając, czy ładnie wygląda, wyszła.
- Już? Tak szybko? - zapytał z puszką piwa w ręku. Wskazała palcem na wcześniej wymienioną rzecz, a ten się uśmiechnął.
- Drinka wypiłem. No to wziąłem się za piwo. - zaśmiał się.
- Ej, ale się nie upij. - powiedziała.
- To po co tutaj przyszliśmy? - ponownie wybuchnął śmiechem. - Muszę się porządnie napić. I jak idiota się spiję, bo zerwałem z dziewczyną.
- Ha, ha, ha. - mówiła ze sarkazmem. - Mój były kiedyś też tak zrobił. - usiedli na krzesłach przy barze. - Przyszedł do mnie w nocy i zaczął krzyczeć, że mnie kocha i tak dalej. Tata wezwał policję i skończyło się na komisariacie. - spuściła głowę. - A drugi mój ex, upił się i do mnie dobierał. - położył swoją dłoń na jej plecach.
- Ale finał jest dobry? No bo wiesz, jesteś tutaj teraz ze mną, zdrowa i wiesz... No, szkoda że nie trafiłaś na fajnych kolesi. - zaśmiał się delikatnie, by rozluźnić atmosferę.
- O to się nie musisz bać. Poznałam lepszych. - mówiąc to, pomyślała o brunecie. Uśmiechnęła się.
- To co? Napijemy się i idziemy w obroty! - zaśmiał się.
- Okay, tylko skoczę do łazienki. - wstała, ale po chwili zdała sobie sprawę, że nie ma pojęcia gdzie ona jest. Chwyciła jego nadgarstek ciągnąc ku górze.
- Coś się stało? - spytał zdziwiony. Kiwnęła głową twierdząco, nadal trzymając jego rękę.
- Nie wiem, gdzie jest ubikacja.
- No to chodź! - wstał i tym razem on ją pociągnął w stronę drzwi do ubikacji.
Kilka minut później dziewczyna weszła do upragnionego pomieszczenia i spojrzała w lustro. Zacisnęła zęby. Stresowała się tańcem z Jorge. Pociły jej się ręce.
- Ogarnij się, idiotko. - powiedziała sama do siebie. Stała tak patrząc na siebie przez dobre 15 minut. W końcu odetchnęła i sprawdzając, czy ładnie wygląda, wyszła.
- Już? Tak szybko? - zapytał z puszką piwa w ręku. Wskazała palcem na wcześniej wymienioną rzecz, a ten się uśmiechnął.
- Drinka wypiłem. No to wziąłem się za piwo. - zaśmiał się.
- Ej, ale się nie upij. - powiedziała.
- To po co tutaj przyszliśmy? - ponownie wybuchnął śmiechem. - Muszę się porządnie napić. I jak idiota się spiję, bo zerwałem z dziewczyną.
- Ha, ha, ha. - mówiła ze sarkazmem. - Mój były kiedyś też tak zrobił. - usiedli na krzesłach przy barze. - Przyszedł do mnie w nocy i zaczął krzyczeć, że mnie kocha i tak dalej. Tata wezwał policję i skończyło się na komisariacie. - spuściła głowę. - A drugi mój ex, upił się i do mnie dobierał. - położył swoją dłoń na jej plecach.
- Ale finał jest dobry? No bo wiesz, jesteś tutaj teraz ze mną, zdrowa i wiesz... No, szkoda że nie trafiłaś na fajnych kolesi. - zaśmiał się delikatnie, by rozluźnić atmosferę.
- O to się nie musisz bać. Poznałam lepszych. - mówiąc to, pomyślała o brunecie. Uśmiechnęła się.
Przetańczyli jeszcze dwie godziny. Brunet kiedy tylko zdążył wypić alkohol, brał się za następny. Martina nic mu nie mówiła, chociaż to jej przeszkadzało. Sądziła, że to dlatego, że dzisiaj miał nerwowy dzień. Ale kiedy był już pijany to chciała wrócić do domu.
Zgodził się, ale mieli zatańczyć jeszcze jeden taniec. Więc udali się na parkiet. Tańczyli dosyć blisko siebie przysłuchując się muzyce.
- Wiesz... Zajebista z ciebie laska. Na pewno kiedyś spotkasz tego jedynego, a nie jak tamtych pajaców, co mi opowiadałaś.... Ale jak na razie to jesteś singielką, nie? - zniżając swój ton zbliżył się do niej jeszcze bardziej. Przez to, wstrzymała oddech, nie wiedząc jak się zachować. Jednak za nim zdążyła o cokolwiek zapytać, jego usta dotknęły się z jej, wywołując u dziewczyny szarpaninę w brzuchu oraz lekki zawrót głowy.
Nie mogła się od niego oderwać. Pragnęła tego pocałunku. Zdała sobie sprawę, że się w nim zakochała. To dziwne zachowanie, motylki w brzuchu, zazdrość... Wiedziała już, skąd to się brało.
Kiedy chłopak w końcu się odsunął, by zaczerpnąć powietrza oboje poczuli się skrępowani.
- Jorge, co to było? - spytała.
- Ja... Przepraszam cię. Dzisiaj, ostatnio... Wiesz, musiałem to zrobić. Matko, nie wierzę, że to zrobiłem. Pocałowałem cię. Twój przyjaciel. To nie powinno się zdarzyć... - słysząc ostatnie słowa bruneta, szybko się zerwała zabierając torebkę i skierowała się w stronę drzwi. Chłopak pośpiesznie dopił piwo stojące na stoliku i dogonił blondynkę.
- Słuchaj, przepraszam... Wiem, nie powinienem tyle pić... To przez alkohol. Nie bądź na mnie zła... Tini... - odwróciła się w jego stronę spoglądając mu w oczy.
- Nie, to ty słuchaj. Właśnie mnie pocałowałeś. Właśnie sobie zdałam sobie sprawę, że coś do ciebie czuję. I właśnie zrozumiałam, że tobie na mnie nie zależy w ten sposób. Wiesz... Nie odzywaj się do mnie. - do jej oczu napłynęły łzy.
- Tini, ja... - przerwała mu.
- Nie. Idę, masz tu dużo dziewczyn... - chwilę jeszcze stała, po czym pośpiesznie opuściła lokal.
Nie mogła się od niego oderwać. Pragnęła tego pocałunku. Zdała sobie sprawę, że się w nim zakochała. To dziwne zachowanie, motylki w brzuchu, zazdrość... Wiedziała już, skąd to się brało.
Kiedy chłopak w końcu się odsunął, by zaczerpnąć powietrza oboje poczuli się skrępowani.
- Jorge, co to było? - spytała.
- Ja... Przepraszam cię. Dzisiaj, ostatnio... Wiesz, musiałem to zrobić. Matko, nie wierzę, że to zrobiłem. Pocałowałem cię. Twój przyjaciel. To nie powinno się zdarzyć... - słysząc ostatnie słowa bruneta, szybko się zerwała zabierając torebkę i skierowała się w stronę drzwi. Chłopak pośpiesznie dopił piwo stojące na stoliku i dogonił blondynkę.
- Słuchaj, przepraszam... Wiem, nie powinienem tyle pić... To przez alkohol. Nie bądź na mnie zła... Tini... - odwróciła się w jego stronę spoglądając mu w oczy.
- Nie, to ty słuchaj. Właśnie mnie pocałowałeś. Właśnie sobie zdałam sobie sprawę, że coś do ciebie czuję. I właśnie zrozumiałam, że tobie na mnie nie zależy w ten sposób. Wiesz... Nie odzywaj się do mnie. - do jej oczu napłynęły łzy.
- Tini, ja... - przerwała mu.
- Nie. Idę, masz tu dużo dziewczyn... - chwilę jeszcze stała, po czym pośpiesznie opuściła lokal.
Szła w niewiadomą jej stronę, płacząc i powtarzając w głowie, że "jest idiotką, bo się w nim zakochała", chociaż to nie była prawda... Znaczy tak, podoba się jej, ale to nie oznacza, że jest idiotką. Nie kontrolujemy nad swoimi uczuciami.
- Matko... i gdzie ja teraz jestem? - zapytała sama siebie i wyciągnęła telefon. Wybrała numer do Aimee i przyłożyła telefon do ucha. Rozejrzała się wkoło czy czasami nikt nie idzie, ale w końcu kto ma chodzić na spacerki po północy?
- Tak, Tini?... - odezwała się po drugiej stronie zaspana brunetka.
- Hej... - pociągnęła nosem. - Zgubiłam się i... opowiem ci w domu, tylko pomożesz mi do was trafić? Przyjdziesz po mnie? - spuściła głowę.
- Jasne, gdzie jesteś? - obejrzała się dookoła siebie.
- Nie wiem, ale jest tu jakaś mała fontanna, obok niej ławka, niedawno wyszłam z jakiegoś klubu... O, i minęłam też jakiś sklep... chyba Cukiereczek, czy Słodkości się nazywał.
- Hmm... Pewnie ci chodzi o cukiernie. - zaśmiała się. - Zaraz po ciebie przyjdę. I nie płacz już. Opowiesz mi wszystko w domu. - uśmiechnęła się.
- Jasne, czekam. - rozłączyła się i usiadła na wspomnianej wcześniej ławce.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie wiem kiedy będą się pojawiały rozdziały, dzisiaj mnie napadła wena, więc dokończyłam niedokończony rozdział xd
Przepraszam Was za moją nieobecność... statystyki spadły, ale co się dziwić?
Jestem do bani -,-
Zajete dla Cis !
OdpowiedzUsuńEKHEM.
UsuńN.I.E
J.E.S.T.E.S
D.O
B.A.N.I
ZROZUMIANO?!
Jestes cudowna, tak samo jak ten rozdział!
Nie będę ci tutaj mówić że masz talent a ten rozdział jest niesamowity, ekstra, super itp, itd bo to juz wiesz ale powtorze jeszcze raz ze masz sie nie poddawac.
Idz z usmiechem przez zycie. A to ze zycie jest jak droga, i to ze akurat jestes na zakrecie nie oznacza ze odrazu jestes do bani. To oznacza ze zyjesz, i za chwile wyjdziesz na prosta, co z kolei bedzie oznaczalo ze jestes wytrwala i silna. Po prostu niesamowita <3
Więc zycze milego i duzo weny xx
Cis ;**
PS Nie wpominajac o fakcie ze czekam na nexta hihi ^^
loveislikemagictry,blogspot.com
EKHEM NIE ZEBYM BYLA MARUDNA ALE NIE WOLNO SIE PODDAWAC I CZEKAM NA NEXTA!!! <3 <3 <3 <3 <3
UsuńZajebisty rozdział ! Długo na niego czekałam :)
OdpowiedzUsuńNie jesteś do bani 8)
OdpowiedzUsuńRozdział fajny i czekam na next