3
- Już rozumiesz? - spytała się Aimee. Blondynka pokręciła przecząco głową i spuściła ją na dół.
- No ale się nie poddawaj. Chodź. Wytłumaczę Ci to jeszcze raz i przejdziemy do angielskiego, okey? - przytaknęła.
Zaczęły od nowa tłuc chemie. Po jakiejś półgodzinie zabrały się za angielski. Martina nadal nie rozumiała po części chemii, ale wiedziała, że jak na razie ma dosyć.
- Martina masz przyjść na... Kto to? - przerwał na widok ładnej brunetki. Uśmiechnął się do niej.
- To jest Aimee. Koleżanka z ławki, pomaga mi w lekcjach.
- Ładną masz koleżankę... No więc Aimee. Zechciałabyś zjeść z nami kolację?
- Jasne, skoro to nie problem.
- Okey. To chodźcie. - we trójkę zeszli na dół do jadalni.
Rodzice Stoessel co chwila pytali o coś Aimee, co blondynkę denerwowało. Zawsze to robili. Jak poznawała kogoś nowego to podpytywali ich o jakieś rzeczy, a potem stwierdzali czy "może się z nią kolegować". Nie lubiła tego.
Kiedy w końcu skończyli jeść razem z brunetką poszły do pokoju. Tam dziewczyna podziękowała za naukę i Aimee poszła do domu. Martina rzuciła się na łóżko i zaczęła wspominać dzisiejszy dzień. Ten chłopak... sprawiał wrażenie tajemniczego. Postanowiła jutro z nim pogadać. Albo po prostu ona będzie mówić, a on słuchać, o ile nie wyjdzie w połowie zdania.
- Martina! Choć na chwilkę!
- Zaraz! - westchnęła i posprzątała książki, zeszyty, piórniki. Po czym zeszła na dół, do swojej mamy.
- Tak? - spytała podnosząc brwi do góry. Obawiała się, że jednak jej rodzice pomimo jej sprzeciw przez całe lato, umówili ją na korki z matematyki. Niestety z tego była najgorsza. Niczego tak bardzo nienawidziła. No, być może oprócz biologii.
- Pamiętasz o tych korkach z matematyki? - dziewczyna zaklęła w duchu.
- Tak, pamiętam, że wyraźnie mówiłam Ci, że nie chcę żadnych dodatkowych zajęć! I jak myślisz, że będę na nie chodzić, to się grubo mylisz!
- Oj, kochanie, nie będziesz musiała nigdzie chodzić. - blondynka odetchnęła. - Bo zajęcia masz w domu.
- Ugh!!! Nienawidzę was! - krzyknęła i pobiegła do swojego pokoju. Trzasnęła drzwiami, po czym zakluczyła je. Rzuciła się na łóżko i westchnęła.
- Martina! Choć na chwilkę!
- Zaraz! - westchnęła i posprzątała książki, zeszyty, piórniki. Po czym zeszła na dół, do swojej mamy.
- Tak? - spytała podnosząc brwi do góry. Obawiała się, że jednak jej rodzice pomimo jej sprzeciw przez całe lato, umówili ją na korki z matematyki. Niestety z tego była najgorsza. Niczego tak bardzo nienawidziła. No, być może oprócz biologii.
- Pamiętasz o tych korkach z matematyki? - dziewczyna zaklęła w duchu.
- Tak, pamiętam, że wyraźnie mówiłam Ci, że nie chcę żadnych dodatkowych zajęć! I jak myślisz, że będę na nie chodzić, to się grubo mylisz!
- Oj, kochanie, nie będziesz musiała nigdzie chodzić. - blondynka odetchnęła. - Bo zajęcia masz w domu.
- Ugh!!! Nienawidzę was! - krzyknęła i pobiegła do swojego pokoju. Trzasnęła drzwiami, po czym zakluczyła je. Rzuciła się na łóżko i westchnęła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz