29.03.2015

Rozdział 15 "Jesteś singielką, nie?"

     - Poproszę mocnego drinka dla mnie, oraz słabszego dla tej pani. - brunet jeszcze chwilę rozmawiał z kelnerem, wspominając o ukończonych 18 lat, i w końcu zostali sami.
     - To co? Napijemy się i idziemy w obroty! - zaśmiał się.
     - Okay, tylko skoczę do łazienki. - wstała, ale po chwili zdała sobie sprawę, że nie ma pojęcia gdzie ona jest. Chwyciła jego nadgarstek ciągnąc ku górze.
     - Coś się stało? - spytał zdziwiony. Kiwnęła głową twierdząco, nadal trzymając jego rękę.
     - Nie wiem, gdzie jest ubikacja.
     - No to chodź! - wstał i tym razem on ją pociągnął w stronę drzwi do ubikacji.
     Kilka minut później dziewczyna weszła do upragnionego pomieszczenia i spojrzała w lustro. Zacisnęła zęby. Stresowała się tańcem z Jorge. Pociły jej się ręce.
      - Ogarnij się, idiotko. - powiedziała sama do siebie. Stała tak patrząc na siebie przez dobre 15 minut. W końcu odetchnęła i sprawdzając, czy ładnie wygląda, wyszła.
     - Już? Tak szybko? - zapytał z puszką piwa w ręku. Wskazała palcem na wcześniej wymienioną rzecz, a ten się uśmiechnął.
     - Drinka wypiłem. No to wziąłem się za piwo. - zaśmiał się.
     - Ej, ale się nie upij. - powiedziała.
      - To po co tutaj przyszliśmy? - ponownie wybuchnął śmiechem. - Muszę się porządnie napić. I jak idiota się spiję, bo zerwałem z dziewczyną.
      - Ha, ha, ha. - mówiła ze sarkazmem. - Mój były kiedyś też tak zrobił. - usiedli na krzesłach przy barze. - Przyszedł do mnie w nocy i zaczął krzyczeć, że mnie kocha i tak dalej. Tata wezwał policję i skończyło się na komisariacie. - spuściła głowę. - A drugi mój ex, upił się i do mnie dobierał. - położył swoją dłoń na jej plecach.
      - Ale finał jest dobry? No bo wiesz, jesteś tutaj teraz ze mną, zdrowa i wiesz... No, szkoda że nie trafiłaś na fajnych kolesi. - zaśmiał się delikatnie, by rozluźnić atmosferę.
      - O to się nie musisz bać. Poznałam lepszych. - mówiąc to, pomyślała o brunecie. Uśmiechnęła się.
     
      Przetańczyli jeszcze dwie godziny. Brunet kiedy tylko zdążył wypić alkohol, brał się za następny. Martina nic mu nie mówiła, chociaż to jej przeszkadzało. Sądziła, że to dlatego, że dzisiaj miał nerwowy dzień. Ale kiedy był już pijany to chciała wrócić do domu. 
     Zgodził się, ale mieli zatańczyć jeszcze jeden taniec. Więc udali się na parkiet. Tańczyli dosyć blisko siebie przysłuchując się muzyce.
     - Wiesz... Zajebista z ciebie laska. Na pewno kiedyś spotkasz tego jedynego, a nie jak tamtych pajaców, co mi opowiadałaś.... Ale jak na razie to jesteś singielką, nie? - zniżając swój ton zbliżył się do niej jeszcze bardziej. Przez to, wstrzymała oddech, nie wiedząc jak się zachować. Jednak za nim zdążyła o cokolwiek zapytać, jego usta dotknęły się z jej, wywołując u dziewczyny szarpaninę w brzuchu oraz lekki zawrót głowy.
      Nie mogła się od niego oderwać. Pragnęła tego pocałunku. Zdała sobie sprawę, że się w nim zakochała. To dziwne zachowanie, motylki w brzuchu, zazdrość... Wiedziała już, skąd to się brało.
       Kiedy chłopak w końcu się odsunął, by zaczerpnąć powietrza oboje poczuli się skrępowani.
       - Jorge, co to było? - spytała.
       - Ja... Przepraszam cię. Dzisiaj, ostatnio... Wiesz, musiałem to zrobić. Matko, nie wierzę, że to zrobiłem. Pocałowałem cię. Twój przyjaciel. To nie powinno się zdarzyć... - słysząc ostatnie słowa bruneta, szybko się zerwała zabierając torebkę i skierowała się w stronę drzwi. Chłopak pośpiesznie dopił piwo stojące na stoliku i dogonił blondynkę.
      - Słuchaj, przepraszam... Wiem, nie powinienem tyle pić... To przez alkohol. Nie bądź na mnie zła... Tini... - odwróciła się w jego stronę spoglądając mu w oczy.
      - Nie, to ty słuchaj. Właśnie mnie pocałowałeś. Właśnie sobie zdałam sobie sprawę, że coś do ciebie czuję. I właśnie zrozumiałam, że tobie na mnie nie zależy w ten sposób. Wiesz... Nie odzywaj się do mnie. - do jej oczu napłynęły łzy.
      - Tini, ja... - przerwała mu.
      - Nie. Idę, masz tu dużo dziewczyn... - chwilę jeszcze stała, po czym pośpiesznie opuściła lokal.


     Szła w niewiadomą jej stronę, płacząc i powtarzając w głowie, że "jest idiotką, bo się w nim zakochała", chociaż to nie była prawda... Znaczy tak, podoba się jej, ale to nie oznacza, że jest idiotką. Nie kontrolujemy nad swoimi uczuciami.
     - Matko... i gdzie ja teraz jestem? - zapytała sama siebie i wyciągnęła telefon. Wybrała numer do Aimee i przyłożyła telefon do ucha. Rozejrzała się wkoło czy czasami nikt nie idzie, ale w końcu kto ma chodzić na spacerki po północy?
     - Tak, Tini?... - odezwała się po drugiej stronie zaspana brunetka.
     - Hej... - pociągnęła nosem. - Zgubiłam się i... opowiem ci w domu, tylko pomożesz mi do was trafić? Przyjdziesz po mnie? - spuściła głowę.
     - Jasne, gdzie jesteś? - obejrzała się dookoła siebie.
     - Nie wiem, ale jest tu jakaś mała fontanna, obok niej ławka, niedawno wyszłam z jakiegoś klubu... O, i minęłam też jakiś sklep... chyba Cukiereczek, czy Słodkości się nazywał.
     - Hmm... Pewnie ci chodzi o cukiernie. - zaśmiała się. - Zaraz po ciebie przyjdę. I nie płacz już. Opowiesz mi wszystko w domu. - uśmiechnęła się.
    - Jasne, czekam. - rozłączyła się i usiadła na wspomnianej wcześniej ławce.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie wiem kiedy będą się pojawiały rozdziały, dzisiaj mnie napadła wena, więc dokończyłam niedokończony rozdział xd
Przepraszam Was za moją nieobecność... statystyki spadły, ale co się dziwić?
Jestem do bani -,-

23.03.2015

Zawieszam bloga.

Ugh... Na prawdę mi to trudno pisać, ale jak widać zawieszam bloga. Oraz pozostałe dwa. Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam. Miał być rozdział - nie ma. Zawiodłam na całej linii... Postu nie było chyba z 3 tygodnia, a ja dopiero teraz się tłumaczę, ale myślałam, że mi to minie, jednak... Nie jestem sobą, i nie mogę nic napisać. Wena twórcza opuściła mnie totalnie, do tego dochodzą nie łatwe problemy osobiste... no i zrozumcie. Też szkoła ma duże znaczenie w tej sprawie, ugh.... Czuję się koszmarnie z tym, że nie wiem nawet jak napisać dla Was następny rozdział...
Nie mam zielonego pojęcia kiedy go odwieszę, ale jak na razie myślę, że to trochę potrwa...
Wierzę, że pomimo, iż mam problemy, to mnie nie opuścicie i poczekacie <3
Bo na pewno do Was wrócę ;)
Pozdrawiam ~
PS Wesołych Świąt ! ;DD

23.02.2015

Rozdział 14 "Zatańczysz coś?"

  Notka pod rozdziałem.
Miłego czytania :)


    Dziewczyna siedziała na swoim miejscu rozmyślając o tym, co się właśnie stało. Z jednej strony było jej przykro, że (chyba) jej przyjaciel rozstał się ze swoją ukochaną, a z drugiej cieszył ją ten fakt, za co się upominała. Sama nie wiedziała dlaczego tak się zachowuje.

    - Jorge...? - zaczęła spuszczając wzrok na swoje nogi.
    - Tak? Coś się stało? - przelotnie na nią spojrzał.
    - Czy ty i Roxy... czy wy... - wyprzedził ją.
    - Zerwaliśmy? Tak, myślę, że jakieś 5 minut temu nasz związek się zakończył. - nastała pomiędzy nimi niezręczna cisza, którą postanowił przerwać. - Mam ochotę się schlać w trzy dupy. - rzucił na co się zaśmiali.
    - Zostaniesz ze mną? - spytał. Posmutniała na myśl o swoim domu, o czekających na nią rodziców... Skinęła głową, a do oczu napłynęły jej łzy.
    - Jasne.. - wychrypiała. Pociągnęła nosem. - Chyba raczej do domu nie wrócę. - przetarła dłońmi po polikach, po oczach, by wytrzeć łzy.
    - Przykro mi z powodu tego, czego się dowiedziałaś.
    - Dziękuję, że mnie wspierasz. - uśmiechnęła się. 
     - Jesteś moją przyjaciółką. - odpowiedział krótko. - To co? Jedziemy do mnie się poużalać, czy do Studia obejrzeć tą szkołę?
     - Do Studia. Po wyżalać się możemy w nocy, a teraz możemy wykorzystać wolny czas. Poza tym, od kiedy weszliśmy do tego samochodu, to był nasz cel.
     - Jasne, blondyneczko. Ale potem jedziemy do jakiegoś dobrego klubu. - zaśmiali się.
     - Oczywiście. - uśmiechnęli się do siebie i resztę drogi przebyli w ciszy.


     - A to jest sala taneczna. Szczerze mówiąc, to bardzo lubię tańczyć. A nasz nauczyciel dba, byśmy się nie nudzili. - parsknął śmiechem. 
     - Zatańczysz coś? - zapytała z nadzieją, że nie odmówi.
     - Pod warunkiem, że mi potowarzyszysz. - wyszczerzył się do niej.
     - Ale... - już się chciała wykręcić, kiedy ten szybko jej przerwał.
     - Tańczyłaś już ze mną w klubie. Wiem, jak tańczysz i chyba mnie nie spławisz, co? - zaśmiali się, a ona pokręciła głową z dezaprobatą.
     - Niech ci będzie. Ale to będzie raczej coś szybkiego, hm? - kiwnął twierdząco, zabierając do ręki pilot ze stoliku i wciskając przycisk 'play'. W tle usłyszeli rytmiczną muzykę, którą już kiedyś słyszała.
     - No to do dzieła. - mruknął niskim głosem przybliżając się do niej blisko. Jedną dłoń położył na jej biodrze, a drugą chwycił za jej unosząc delikatnie w górę. Kiedy już byli dobrze ustawieni, Jorge, jako, że jest przedstawicielem płci męskiej, zaczął prowadzić, cofając się do tyłu, następnie w bok. Potem obrócił ją i pociągnął w swoją stronę, gdy nagle ona wydostała się z jego uścisku. Wpadła na niego, uderzając w jego tors oraz kładąc swoje wolne ręce na ramionach bruneta. Spojrzała mu w oczy, w których się zatopiła. A on nie wiedząc czemu, pochylił się ku jej ustom. Jednak, gdy zdał sobie sprawę co robi, szybko się od niej odsunął.
     - J-ja... przepraszam... - pośpiesznie łapiąc pilot, zatrzymał muzykę, dzięki czemu cisza wypełniła to pomieszczenie. Dziewczyna spuściła wzrok na swoje paznokcie, nadal nie wierząc w to, co właśnie miało się stać. Jej serce waliło, jak oszalałe.
     Po chwili się otrząsnęła. Nabrała pewności siebie i zaśmiała się nerwowo.
     - To co? W planach miałeś wyjście do klubu, co? - uśmiechnęli się do siebie.

---------------------------------------------------------------------------------------------------
No siemka ;d
Dawno nie było notki xd
Jak widzicie nasza Parka się do siebie zbliża, ale czy to oznacza, że coś jest na rzeczy?
Hahah xd
Następną część - imprezka Jorge i Tini w klubie + chyba dodam fragment następnego dnia po ich bibie xd
No i ważna część notki.
ZAŁOŻYŁAM NOWEGO BLOGA ! <3
Nazywa się Od Przyjaźni Do Miłości ~ Leonetta.
Tak, Leonetta.
Zawsze prowadziłam z Jortini, ale tak jakoś ostatnio przeglądałam zakończenia sezonu 3 i tak mi się na płacz zebrało, że więcej nie zobaczę ich jako Vilu i Leon'a, albo Ludmi i Fede, lub Diego i Fran i... wiecie o co mi chodzi.
Smutno mi z tego powodu, że to tak szybko minęło i więcej części nie będzie z naszego Fioletowego serialu ;c ;/
Postanowiłam więc jakoś ich, no... upamiętnić?
No po prostu nie mogę tego przeboleć, że niedługo koniec 3 sezonu, i w ogóle koniec Violetty.
No, dobra, dobra xd 
Prolog dodam za jakieś pół godziny ;D
Zapraszam ----> Od Przyjaźni Do Miłości ~ Leonetta <3 <3

18.02.2015

Rozdział 13 "Nie dotykaj mnie!"

     - Ałć! To mnie boli! - krzyknęła wychodząc z budynku. Chłopak poluźnił swój uścisk na jej ramieniu i otworzył drzwi od samochodu. Wsiadła do środka i w końcu ją puścił. Przyłożyła swą dłoń do bolącego miejsca i się szybko zapięła.
     - Po co, do cholery, z nimi wyszłaś?! Kazałem ci zostać w Studiu! - wrzasnął, przez co  dziewczyna poczuła się głupio i delikatnie się go przestraszyła.
     - Nie miałam pojęcia, że... ugh. Przepraszam, okay? Nie chciałam by tak wyszło. - oznajmiła poważnie.
     - Tylko, że... - próbował się uspokoić. - Dobrze. Nie wiedziałaś kim oni są, ale następnym razem jak kogoś poznasz, to nie idź z nimi od razu na obiadek, rozumiesz? - kiwnęła twierdząco głową.
     - Miałeś mi wszystko wytłumaczyć. Dlaczego mówisz o nich tak źle?
     - Kiedyś robili tak, że każdą nowo poznaną ślicznotkę zagadywali i chcieli się spotkać. Zapraszali na różne imprezy. Dosypywali im do picia pigułkę gwałtu, i je wykorzystywali. Nie chcę, by takie coś spotkało również ciebie. - spuściła głowę. Zrozumiała, że ten wybuch gniewu świadczy o jego trosce. Martwił się, że stanie się jej coś złego.
     - Przepraszam... Wracamy do Studia? Pokazałbyś mi wszystko szczegółowo. Chyba zdecyduję się pójść na przesłuchania. - uśmiechnęła się.
     - W takim razie zaśpiewasz mi coś, jak dotrzemy.
     - A jak tam z Roxy? - spytała trochę zła. Sama nie wiedziała, dlaczego tak zareagowała.
     - Znowu się pokłóciliśmy. Rozumiesz, że była zła za to, że spędzałem czas z tobą, zamiast z nią? Nawet jej wytłumaczyłem, że znajdujesz się w trudnej sytuacji, a jesteś moją przyjaciółką i nie zostawię cię samej, a ona i tak się na mnie wściekła! Coraz częściej odnoszę wrażenie, że nasz związek nie ma sensu! Cały czas stwarza niepotrzebne awantury! O byle co! Mam jej zwyczajnie dosyć... - zatrzymał się. Spojrzała na niego, a on chwycił jej dłoń. Serce przyśpieszyło tempo i wstrzymała oddech.
     - Ale my się nie będziemy kłócić, nie? - zauważyła w jego oczach niepewność. Zachichotała.
     - Oczywiście. Jesteś cudownym przyjacielem. - przytulił ją do siebie. Zrobiło jej się ciepło na sercu. Opuszkami palców pomasowała go po plecach, tuląc swoją twarz do jego.
     - Jesteś dla mnie bardzo ważna. Dlatego tak się wkurzyłem, jak mi powiedziałaś, że wyszłaś, i to w dodatku z nimi. - poczuła, jakby milion ptaków, nagle ktoś wpuścił do jej brzucha, a one, w przyjemny sposób, go rozszarpywały.
     - Mi także na tobie zależy. - chciała dokończyć, jednak ktoś wciął się w jej zdanie.
     - No proszę, proszę. - szybko się od siebie odsunęli. - Czyli, że jak cię prosiłam o szczerość, to nawet wtedy kłamałeś. - do oczu czerwonowłosej napłynęły łzy. Słyszała ostatni fragment ich rozmowy poprzez otwartą szybę w samochodzie.
     - O czym ty mówisz? Znowu odstawisz mi scenę zazdrości? Proszę cię. - prychnął.
     - A co? Może mi powiesz, że ty nie mówiłeś, że ona jest dla ciebie ważna, a ona, że jej na tobie zależy, hm? Czujecie coś do siebie! Nawet nie masz odwagi mi powiedzieć tego w twarz! - wrzasnęła rozwścieczona.
     - Słuchaj, to nie jest tak, jak to wygląda, okay? A poza tym, nie masz powodów, by oskarżać mnie o takie coś! Zrozum to w końcu! - chwycił ją za dłoń, którą mocno wyszarpnęła i uniosła w górę, jakby chciała powiedzieć "nie dotykaj mnie".
     - Nie! - zwróciła się do Martiny. - A co?! Może zaprzeczysz, że nic nie czujesz do Jorge, blondyneczko?! - wytrzeszczyła oczy.
      - Mnie w to nie mieszaj. To, że ci się nie układa w związku, to niestety nie moja wina. Nie widzisz, że on cię bardzo potrzebuje? - próbowała być miła, ale swoimi słowami tylko pogorszyła sprawę.
      - Jesteś nikim, żeby mi wygadywać takie rzeczy, idiotko! - krzyknęła. Wreszcie Blanco nie wytrzymał.
      - Zaczynam się czuć źle w naszym związku! - nastała cisza. Każdy z nich bał się odezwać. Roxy była urażona, ale zachowała kamienny wyraz twarzy.
     - Do niczego cię nie zmuszam. - powiedziała cicho, ale dość głośno, by oboje ją usłyszeli.
     - Fajnie. - zasunął szybę i pojechali do Studia.
    

26.01.2015

Liebster Blog Award :) #2

Dziękuję za nominację Magdzie Biernackiej z bloga Miłość i tajemnice- Leonetta. [KLIK] <33 ;D
Przepraszam, że dopiero teraz odpowiadam ;c

Pytania:
1. Ile masz lat?
- 14 ;d
2. Kiedy masz ferie?
- Niestety dopiero 16 lutego ;c
3. Masz rodzeństwo?
- starszą siostrę i młodszego brata :)
4. Jaką parę lubisz najbardziej z Violetty 3?
- Diecesca ;33 Leonetta i Fedemiła xd
5. Jakie masz zainteresowania?
- Pisanie ;) ale gram też na instrumentach ;d
6. Co lubisz robić w wolnym czasie?
- Grać, pisać, czytać <3 ODPOCZYWAĆ. xd
7. Co myślisz o moim blogu?
- Jest bardzo fajny <3 Polecam innym ;D

Jeszcze raz bardzo dziękuję <33
Przepraszam, ale nikogo nie nominuję ;/
Nie dlatego, że nic mi się nie podoba, tylko dlatego, że tak jakoś... nie chce mi się ;/
Ostatnio nominowałam i tak wiecie xd ;/

Nie przedłużając - zapraszam do czytania rozdziału 12, który wczoraj wstawiłam ;D

24.01.2015

Rozdział 12 "Ryan"

     Szli we dwójkę po parku zawzięcie o czymś dyskutując. Droga do Studia była krótka, mogłaby zająć spokojnie 15 minut. Jednak zajęci rozmową dreptali dobre pół godziny.
     - A właściwie to jak zafascynowałeś się muzyką? - zapytała ciekawa. Zapomniała choć na moment, że jest adoptowana, że znajduje się w tak trudnej sytuacji.
     - No... rodzice, gdy miałem 6 lat zapoznali mnie z pianinem. Bardzo je polubiłem. Mama się postarała i znalazła nauczyciela, do którego chodziłem na lekcje. Był bardzo fajny, ale wymagający. Gdyby tak pomyśleć, to dzięki tacie rozpoczęła się moja muzyczna przygoda. Wspierał, pomagał. Mówił, że to jest to, co powinienem robić w życiu, w przyszłości. Mamy często wtedy przy mnie nie było. Ciągle gdzieś wyjeżdżała. Tak więc odpowiadając prosto na twoje pytanie: zafascynowałem się muzyką poprzez moich rodziców, po moim pierwszym spotkaniu z pianinem. Mój ojciec również gra na gitarze, poniekąd dlatego tak bardzo chciał, bym rozwijał się w tym kierunku. A tak w ogóle to dlaczego chcesz się zapisać do Studia? - uniósł brwi w górę z uśmiechem, ukazując przy tym, że zakończył w końcu swą wypowiedź. Westchnęła cicho.
     - Po prostu to lubię. Przed przeprowadzką uczęszczałam do szkoły muzycznej. Uwielbiam śpiewać. Gram też na gitarze i keyboardzie. Kocham to... ale jakoś ostatnio instrumenty kurzą się pod łóżkiem. - zaśmiali się. Przypadkowo ich dłonie dotknęły się sprawiając przyjemny dreszcz u blondynki. Zarumieniła się delikatnie spuszczając głowę w dół. Nie zauważył tego. W końcu to chłopak. Wielu z nich nie dostrzega, że się podoba drugiej osobie. O ile można było nazwać uczucie, jakim go darzyła.
     - Wiesz... pomimo naszych pierwszych spotkań, bardzo cię polubiłem.
     - Serio? - zapytała z nutką ironii w głosie.
     - Co się śmiejesz? - parsknął. - Jesteś bardzo fajna. - poczuła rozchodzące się ciepło po jej ciele oraz motyle rozszarpujące brzuch.
     - Na prawdę tak myślisz? - spytała z nadzieją. Nie miała pojęcia, dlaczego tak zareagowała. Co więcej, zdziwiło jej własne zachowanie.
     - Tak. Mówię całkiem szczerze. Inaczej byśmy razem nie szli do Studia.
     Chciał jeszcze wspomnieć, że również nie pocieszałby ją w tych ciężkich chwilach, gdyby jej nie lubił, ale powstrzymał się zdając sobie sprawę, że przypomni dziewczynie o niezbyt miłym fakcie, który niedawno poznała. Nie chciał jej psuć, jak na razie dobry, humor. Także zamilkł i skupił się na drodze. Czasem do jego myśli wtargała piękna blondynka, idąca obok niego, wciąż co jakiś czas muskając swą dłonią o jego.
     - Daleko jeszcze do tego Studia? - zagadnęła przerywając niezwykle krępującą ciszę. Ukradkiem na nią spojrzał lekko się śmiejąc.
     - Gdybyśmy tyle nie gadali, to już dawno byśmy byli w środku. Droga zajmuje od 15 do 20 minut. My idziemy już jakieś dobre 40 minut. - zawtórowała mu. - Skręcimy teraz w prawo i już jesteśmy.
     - Okey. - odpowiedziała. Przyśpieszyli delikatnie i po kilku minutach znajdowali się przed wysokim, dużym budynkiem o różnobarwnych kolorach ścian. Spodobało się dziewczynie.
     Uśmiechnąwszy się lekko weszli do szkoły. Już od progu można było usłyszeć różne dźwięki różnych instrumentów. Po chwili do bruneta podbiegła wysoka dziewczyna w czarnych okularach na nosie, o nietypowej barwie włosów. Czerwone loki dodawały jej uroku. Była bardzo ładna z niezwykle oryginalnym stylem ubierania się.
     Przytulili się, a nowa znajoma okazała się być niezbyt miła oraz ciekawska, już od pierwszego słowa wypowiadającego przez jej miękki, wysoki głos.
     - Kto to jest? - spytała nawet nie witając się przez jeden, choćby drobny gest.
     - To jest Martina, moja przyjaciółka. Tini, poznaj proszę moją  d z i e w c z y n ę  Roxy. - specjalnie podkreślił słowo "dziewczyna", by przypomniała sobie ostatnią rozmowę z chłopakiem, w której wspominał, że ich związek przechodzi kryzys.
     - Miło mi cię poznać. - powtórzyła gest blondynki ukazując przy tym swoje śnieżnobiałe zęby.
     - Mi ciebie również. - przeniosła swój wzrok na chłopaka. - Przejdę się po szkole. Nie chcę wam przeszkadzać.
     - I dobrze. - burknęła pod nosem, co usłyszeli oboje. Martina poczuła się skrępowana, za to Jorge wydawał się być zły.
     - Roxy przestań. - syknął w jej stronę. - Tylko Tini nie wychodź beze mnie ze Studia, okey? - kiwnęła głową i odeszła od pary.
     Wiedziała, że ona i czerwonowłosa się nie polubią. Była dla niej chamska, po prostu.
     Blondynka pogrążyła się w myślach, kiedy niespodziewanie ktoś na nią wpadł, przywracając ją do rzeczywistości. Przewrócili się na podłogę. Dziewczyna leżała plecami do twardej powierzchni, zaś wysoki blondyn był skierowany twarzą do niej. Spoglądał jej w oczy. W tym momencie oszołomiona stwierdziła, że jest nieziemsko przystojny. Miał oczy o tej samej barwie co ona. Dwie, słodkie czekoladki. Gwałtownie się podniósł ciągnąc ją za sobą. Bladoniebieska koszula idealnie prezentowała się z ciemnymi rurkami i czarnymi vansy'ami.
     - Nic ci nie jest? Ja cię bardzo przepraszam, al-le... zrob-biłem kawał kumplom i teraz m-mnie gonią... Nie zauważyłem c-cię... - podrapał się po głowie. Czuła narastające ciepło w łokciu, które po chwili zaczęło kłuć. Skrzywiła się.
     - Dobra, tylko boli mnie łokieć... Następnym razem patrz jak biegniesz. - burknęła chłodno. Zrobiło mu się głupio.
     - N-no... ja przep-praszam... - wciąż się jąkał. Za jego plecami zauważyła dwóch złych chłopaków. Jeden miał kasztanowe włosy z grzywką, która zasłaniała mu górną część czoła. Ubrany był w szarą bluzę, ciemniejsze rurki i adidasy. Zaś drugi o blond włosach z granatową koszulką z napisami, szare dresy i buty nike.
     - Już nie żyjesz Waters! - krzyknął jeden z nich. Obydwaj byli niezwykle przystojni.
     - No weźcie. Nie znacie się na żartach. - jęknął zniechęcony. Ból łokcia powoli minął.
     - To miał być żart?! Hayley się do mnie nie odzywa, ani nie odpisuje! I to tylko przez ciebie! - blondyn odpowiedział wściekły.
     - A co to za piękna blondyneczka? - palnął drugi sprawiając rumieńce na jej twarzy.
     - Martina. - uśmiechnęła się miło.
     - Kevin. Dylan. - najpierw pokazał na siebie, następnie na towarzysza, z którym przyszedł.
     - A ja jestem Ryan. Jeszcze raz przepraszam za to, co się wydarzyło. Może w ramach rekompensaty pójdziesz z nami, o ile będą chcieli pójść, do Garry'ego?
     - Dobrze. Ale muszę potem tu wrócić i nie wiem kto to jest Garry. - zaśmiała się.
     - Garry to właściciel pizzeri, która znajduje się niedaleko Studia. Mają tam na prawdę niezłe dania. - wyszczerzył się Dylan ukazując swoje bialutkie zęby.
     - W takim razie chodźmy. - ruszyli do wyjścia prowadząc blondynkę w wyznaczone miejsce.
    
     Po około 15 minutach miło spędzonej drogi doszli do pizzeri. Ryan, jako dżentelmen przepuścił Martine w wejściu obserwując niezauważalnie jej atuty.
    Zajęli miejsce przy wolnym stoliku i po kilku minutach podeszła do nich czarnowłosa kelnerka.
    - Dzień dobry. Państwo coś zamawiają?
    - Poprosimy 3 margerity... - przedłużył spoglądając na towarzyszkę, która dała mu znak, że może być.
    - Dobrze. Jakieś napoje do tego? - uśmiechnęła się.
    - Ymm... 3 cole i... co chcesz Tinita? - przeniósł swój wzrok na blondynkę.
    - Może być zwykła woda mineralna. - zapisała wszystko w notesie.
    - Myślę, że wasze zamówienie powinno dotrzeć do was za jakieś 15 minut. Zaraz przyniesiemy napoje. - powiedziawszy to, odeszła kierując się w stronę, najprawdopodobniej, kuchni.
     - Powiedz Tinita... ty nie chodzisz do Studia, co nie? - zaprzeczyła ruchem głowy. - W takim razie co robiłaś tam sama? Czyżbyś chciała się zapisać do naszej szkoły muzycznej? - podniósł brwi do góry niecierpliwie oczekując odpowiedzi.
     - Tak, chcę się zapisać. Ale nie byłam tam sama. Byłam z Blanco. - wypowiedziała nazwisko stwierdzając, że skoro razem chodzą tam się uczyć, to gdzieś je usłyszał, bądź go zna. Jego twarz pochmurniała.
     - Co cię z nim łączy? - zapytał nagle, co totalnie zszokowało dziewczynę.
     - Jesteśmy przyjaciółmi. A po co pytasz? - zamilkł bawiąc się chusteczką leżącą na stoliku. - Odpowiesz mi?
     - Wiesz... niezłe z niego ziółko. Przedwczoraj Anabell, dzisiaj znowu Roxy, a jutro pewnie będziesz ty.
     - Co? O co ci chodzi? - nic z tego nie rozumiała.
     - Zmienia dziewczyny jak rękawiczki. - wtrącił Dylan.
     - Nie mam pojęcia o czym wy mówicie. On taki nie jest. - poczuła, jak łzy cisną jej się do oczu.
     - O to wasze napoje. - przerwała im rozmowę ta sama kelnerka, której składali zamówienia. Po odłożeniu wszystkich szklanek na stolik, odeszła.
     - Jest, jest. Przykro mi, że dowiadujesz się tego od nas. Może idź do łazienki. Ochłoniesz trochę i... rozmazałaś się. - nie do końca mu uwierzyła. Nienawidziła się malować. Ale i tak wstała ruszając do ubikacji. Chciała pogadać z Jorge i wytłumaczyć to, o czym przed chwilą rozmawiała z chłopakami.
     Niemalże od razu po wejściu do środka, wyjęła z torebki swój telefon. W kontaktach wyszukała numer do bruneta i przyciskając zielony "guziczek" przyłożyła komórkę do ucha.
     - Tini? Coś się stało? - usłyszała jego lekko zniżony głos. Poczuła stres przed zadaniem pytania.
     - Tak. Mógłbyś mi coś wyjaśnić? - próbowała uspokoić swój drżący głos.
     - Co zechcesz, ale możesz przyjść do mnie do sali tanecznej, to wtedy porozmawiamy twarzą w twarz, a najwidoczniej taka pogadanka byłaby lepsza, niż przez telefon. Jesteś zdenerwowana. Co jest? - zaniepokoił się stanem przyjaciółki.
     - Czy ty... wiesz, no... dowiedziałam się, że zmieniasz dziewczyny jak rękawiczki. Że wczoraj byłeś z jakąś Anabell, dzisiaj znowu z Roxy, a jutro będziesz ze mną. Chcę wyjaśnień. - wyrzuciła z siebie.
     - Co? Od 3 miesięcy jestem w związku z Roxy. Nigdy bym jej nie zdradził. - zaprzeczył szybko. - Kto ci takich głupot naopowiadał?
     - Ale... mówisz szczerze? - spytała cicho z nadzieją.
     - Oczywiście. W której jesteś sali? Powoli możemy się zwijać. Odwołali na dwa ostatnie zajęcia.
     - Tylko, że ja nie jestem w Studiu. - burknęła cicho.
     - Co? - krzyknął. - Dlaczego mnie nie posłuchałaś?!... W takim razie gdzie ty do cholery jesteś?! - jego zły i zatroskany głos wywołał dreszcz u blondynki.
     - No... poznałam trzech gości i wyszliśmy, ale to miało być na chwilę. Nie denerwuj się tak.
     - Z kim? - warknął, coraz bardziej tracąc panowanie nad sobą.
     - Z takim Dylanem, Kevinem i Ryanem ze Studia.
     - Matko... to oni ci takich głupstw naopowiadali. Akurat z nimi? Albo natychmiast wracasz do mnie, albo ja po ciebie przychodzę. - stwierdziła, że nie zna drogi z powrotem, więc postanowiła ujawnić mu miejsce swojego aktualnego pobytu.
     - Oni są fajni... ale dobra, niech ci będzie. - nie rozumiała jego zachowania. Polubiła nowe towarzystwo.
     - Taa... do czasu. Gdzie jesteś?
     - W pizzeri u jakiegoś Garry'ego. Blisko waszej szkoły. - westchnęła.
     - Zaraz będę. Nie przyjmuj od nich żadnego jedzenia, ani picia. To ważne. Nie wiadomo co ci dorzucą, czy dosypią. Wytłumaczę ci w drodze do domu. - trochę się przestraszyła.
     - No dobrze. Czekam. - odsunęła urządzenie od twarzy i zakończyła połączenie.
     Ciągle ją martwiły słowa chłopaka. Poprawiła włosy i wyszła z toalety wracając do nowych znajomych, którzy zawzięcie o czymś dyskutowali. Kiedy jednak do nich podeszła umilkli. Spojrzała na szklankę z przejrzystą cieczą. Zaniepokoiła się.
     Po kilku minutach dostarczono im 3 bardzo smakowicie pachnące pizzy z różnymi dodatkami. Wszyscy zabrali kawałek oprócz niej.
     - Nie jesz? - zainteresował się Kevin.
     - Jakoś nie mam apetytu. Przepraszam. - skłamała. Zamierzała się trzymać rad przyjaciela.
     Wzruszył ramionami. Usłyszała charakterystyczny dźwięk dla otwieranych drzwi. Szybko odwróciła głowę. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Gdy udało mu się odszukać blondynkę, pośpiesznie skierował się w ich kierunku.
     - Smacznego. - uśmiechnął się do nich sztucznie.
     - Dzięki. Po co przylazłeś? - ze złością zapytał Ryan.
     - Wiesz... przyszedłem zabrać wam moją "dziewczynę". Mógłbym? - warknął.
     - Oczywiście. A nie mówiłem Tinita? Teraz jest z tobą. Miłego wieczorku. - odpowiedział uśmiechając się triumfalnie.
     - Pa. - skierowała w ich stronę wstając. Brunet mocno złapał ją za ramię, w której trzymała torebkę i pociągnął do wyjścia.

Rozdział napisany, ale gdy tylko znajdzie się okazja po poprawiam błędy. Przepraszam wszystkich, ale od kilku dni nie wchodziłam na żadnego z Waszych blogów. Wiem, że częśc, a nawet większość dodała nowe rozdziały, ale ich jeszcze nie czytałam. Obiecuję, że jak zawsze przeczytam i skomentuję, tylko nie teraz.
Jeszcze raz bardzo przepraszam.
Chodzi o oceny w szkole...

18.01.2015

Rozdział 11 "Wyglądam, jak potwór"

PS Włączyć muzykę (na samej górze) i przełączyć na "Brian Crain - More Beautiful" 

     - Ej, Tini, nie płacz, no... nie jestem dobra w pocieszaniu... - burknęła tuląc do siebie blondynkę. - Może obecność Jorge poprawi ci humor? - zapytała powoli odsuwając się od niej. Kiwnęła lekko twierdząco głową, a brunetka poszła szybko po swojego brata.

     Wybuchnęła płaczem. Znienawidziła swoich rodziców. Zawsze traktowali ją inaczej niż Josh'a. W małym stopniu to postrzegała. I teraz w końcu wie dlaczego. Wyciągnęła swoją komórkę z kieszeni i sprawdziła godzinę. 21.08. Chwilę później usłyszała czyjeś kroki. Odnalazła wzrokiem dwie osoby. Była to oczywiście Aimee i jej brat. Momentalnie wstała i ruszając w kierunku Jorge rzuciła mu się na szyję i wybuchnęła jeszcze gorszym płaczem.
     - Hej, już... spokojnie. - jąkał się. Nie miał zielonego pojęcia co jej powiedzieć. Aimee wytłumaczyła mu, co się stało, kiedy szli do Martiny. Był zszokowany. - Tini, zobaczysz, porozmawiasz ze swoimi rodzicami i... - przerwała mu nadal będąc w jego objęciach.
     - To nie są moi rodzice! Okłamywali mnie od małego! Jestem sierotą! Nienawidzę ich... dlaczego to zrobili? Dlaczego od razu nie powiedzieli mi prawdę?.. - wtuliła się w niego.
     - Pewnie nie chcieli ci zrobić przykrości. Nie chcieli, byś była smutna, bo nie jesteś ich rodzoną córką. Ale zapewne kochają cię tak samo, a nawet mocniej, jakbyś była ich. Bo jesteś. I pamiętaj, że zawsze przy tobie byli. - odsunął ją delikatnie od siebie, by móc spojrzeć w jej piękne, lekko zaczerwienione, czekoladowe oczy. - Nie płacz już, błagam... - zatopiła się w jego szmaragdach i delikatnie kiwnęła twierdząco głową, wycierając końcami od rękawa bluzy słone łzy, które zostały na jej policzkach. - No, a teraz koniec użalania się ze sobą. Zrobię coś do jedzenia, a wy ustalcie, co będziemy oglądać. - drugie zdanie skierował do swojej siostry. Pogłaskał blondynkę po poliku i uśmiechnął pocieszająco, co odwzajemniła. Miejsce, gdzie dotknęły ją jego palce zaczęło piec. Na twarz wkroczył rumieniec. Chłopak udał się do kuchni, nie zauważając wcześniejszego zawstydzenia dziewczyny. One zaś ruszyły na kanapę. Brunetka wyciągnęła leżące w pudełku płyty, które były pod stołkiem i zaczęły je przeglądać. Martina próbowała nie myśleć o adopcji oraz swoich rodzicach i po części jej się to udawało.
     - Pamiętaj, że Jorge i ja pomożemy ci w każdej sytuacji. Nie zależnie od tego, co by było jej skutkiem. Nigdy cię nie zostawimy. Jesteś naszą przyjaciółką. - położyła swą dłoń na jej i uśmiechnęła.
     - Bardzo wam dziękuję. Będę mogła zostać na noc? - spytała.
     - Oczywiście. Nie zostawilibyśmy cię teraz samej. Może być ten? - Blanco postanowiła zmienić temat ukazując film pod tytułem "Grave Encounters". - Opowiada o duchach. Tak w skrócie. - dała znać ruchem głowy, że się zgadza.
     Niedługo po tym do salonu wszedł brunet z miską żelek, popcornu, paczką pianek i 2 butelkami pepsi. Postawił wszystkie przekąski na stole i usiadł obok blondynki. Objął ją ramieniem, a ta delikatnie się w niego wtuliła. Aimee sięgnęła pilota i po umieszczeniu płyty w DVD wcisnęła play. 
     - Przyniosę jeszcze koce, póki są napisy. - znikła za drzwiami. Martina podniosła głowę, by spojrzeć w oczy swojemu przyjacielowi.
     - Dziękuję. Za wszystko co dla mnie zrobiliście. Ta sytuacja mnie przerosła i wiem, że przeze mnie siedzicie do późna ale... - zasłonił jej buzię ręką.
     - Cieszę się, że do nas przyszłaś. Przynajmniej mogę cię teraz pocieszać i czuwać nad tobą. Źle by mi było, gdybym dowiedział się o tym jutro oraz wiedział, że przepłakałaś pół nocy sama. Bez żadnego towarzystwa. Samotność to jest najgorsze co może być. Nie chcę, żebyś była smutna. - musnął swymi ciepłymi wargami jej czoło. Przeszedł ją miły dreszcz i serce zaczęło szybko bić. Odsunął swą dłoń od jej buzi i przytulił.
     Gdy wreszcie Aimee wróciła z dwoma kocami - dla siebie i dla przytulonych przyjaciół - podała im jeden, pod który się przykryli, zawtórowała im siadając na kanapie obok. Chwilę jeszcze czekali i w końcu film się na dobre rozpoczął.
     Martina co kilka minut wracała myślami do rodziny, jednak po niedługim czasie odganiała je powracając do oglądania horroru. Również rozpraszało ją to, że była tak blisko przystojnego bruneta o oczach, niczym szmaragdy. W brzuchu czuła miłe łaskotanie, co zmniejszało jej uwagę na filmie.
     Ale potem zasnęła nadal będąc opleciona rękoma Jorge.


     Obudziła się jako ostatnia w ich domu. Pierwsze co przyszło jej na myśl to, że jej ''matka'' jej teraz szuka. Ale się tym zbytnio nie przejęła. Wstała z kanapy. Ściągnęła z siebie koc i ruszyła zaspana w kierunku kuchni, ponieważ było słychać, jak coś ktoś przyrządzał. Plecami do blondynki stał brunet robiący tosty. Zawstydziła się.~Pewnie jestem cała potargana!~. Był ubrany w szare spodnie dresowe oraz bluzę "obey". Włożył dwie kanapki do stojącej niedaleko niego urządzenia i się odwrócił. Gdy dostrzegł, że się mu przygląda na jego twarz wkroczył uśmiech.
     - Wstałaś już. Mogą być na śniadanie tosty? Tylko to potrafię zrobić. - zaśmiał się, a ona zaraz się do niego przyłączyła.
     - Jasne. Są smaczne. Ale najpierw pójdę do łazienki. Pewnie wyglądam, jak potwór. - rumieniec przyozdobił jej twarz.
     - Zawsze wyglądasz pięknie. - palnął. - Znaczy... no ..y... no jesteś ładna. - skarcił się w myślach. Od razu pomyślał, że uważa go za idiotę.
     - Dzięki przystojniaku. - dźgnęła go palcem w jego muskularny brzuch i pognała do łazienki. Przygryzła dolną wargę otwierając drzwi i myśląc o sytuacji sprzed kilku minut.


     Dziewczyna ubrana w czarne legginsy oraz granatową bluzę siedziała z Aimee w jej pokoju. To od niej blondynka wzięła ciuchy, dzięki czemu nie musi chodzić we wczorajszych ubraniach. Rozmawiają na przeróżne tematy, aż przerywa im głośne pukanie do drzwi. Właścicielka tego to pomieszczenia powiedziała "proszę", a do środka wszedł Jorge.
     - Czego tu? - zapytała brunetka szczerząc się do swojego brata. Uśmiechnął się do niej sztucznie i przeniósł swój wzrok na blondynkę.
     - Tini chcesz ze mną iść do Studia? Mówiłaś, że chciałabyś się tam zapisać, a ja ci obiecałem, że jak będziesz chciała, to cię tam zabiorę. To jak? - spytał z nadzieją, że się zgodzi.
     - Jasne! Zapomniałam o tym Studiu. - zaśmiała się. - Niedługo przyjdziemy, co nie Jorge?
     - Tak, tak.
     - Okey. To do zobaczenia Aimee. - dały sobie buziaka w policzek i zeszli na dół.
     Ubrała na nogi białe trampki. Uśmiechnęli się do siebie i opuścili posesję rodziny Blanco zmierzając do Studia ON BEAT.

11.01.2015

Moje pierwsze LBA na tym blogu ! ;D

Moja pierwsza nominacja do Liebster Blog Award na tym blogu! <33 Jest mi bardzo miło i bardzo dziękuję Zuzi Verdas z bloga Opowiadania o Prawdziwej miłości ~ Leonetta <33


Pytania:
1. Od kiedy piszesz swojego bloga?
- Od 18 listopada 2014 roku ;D
2. Ile masz lat?
- 13 :)
3. Skąd wzięłaś pomysł na opowiadania?
- Właściwie to tak jakoś samo przyszło xd Olśniło mnie i założyłam tego oto bloga, na którym zapisałam swoje 'wymysły' ;)
4. Ulubiona książka?
- Autorstwa John'a Green'a "Gwiazd Naszych Wina" ;33
5. Ulubiony aktor i aktorka z VIOLETTY?
- Aktor: Jorge i Ruggero (no i + Diego xd). Aktorka: Mercedes i Candelaria ;3
6. Piszesz pamiętnik?
- Tak ^,^
7. Ulubiona piosenka?
- David Guetta "Dangerous"
8. Opisz siebie w trzech słowach.
- Dziwna... szalona.... twórcza :)
9. Czytasz mojego bloga?
- Tak ! ;d Już tak <3


Blogi, które chciałabym nominować to:

 Moje pytania:
1. Ile masz lat? ;d
2. Twoje największe marzenie? ^.^
3. Czytasz moje blogi? xd
4. Jak długo jesteś już na bloggerze? ;D
5. Czy jest coś, co Cię motywuje do pisania? oO

Bardzo dziękuję Zuzi Verdas jeszcze raz za tą nominację <3 To bardzo dużo dla mnie znaczy *o*
Gratulujację dla Werkaa Blanco, Kathy, Nicole Eaton, Magda Biernacka <33


7.01.2015

Rozdział 10 "Jak oni mogli..."

     Kiedy Adam opuścił jej posesję zeszła do kuchni, by napić się wody. Wyjęła z szafki szklankę i podeszła do umywalki. Odkręciła kran, a zimna ciecz napełniła naczynie. Upiła łyka. Nagle usłyszała rozmowę swoich rodziców. Padło z ich ust jej imię, więc zaczęła się przysłuchiwać.

     - Ale że musiała akurat teraz? Niedawno się przeprowadziliśmy w nowe miejsce, tutaj... Martina poznała przyjaciół, a gdy jej o tym powiemy, to... się załamie i znienawidzi nas jeszcze bardziej. - mówiła rodzicielka. Zaniepokoiła się.~O co im może chodzić?~ spytała sama siebie w myślach.
     - No Jessabelle nigdy nie brała odpowiedniej pory, ale co się dziwić? Nie widziała jej kilka długich lat. W sumie, to normalne, że chce się zobaczyć ze swoją córką. Gdyby nam zabrali Josh'a, też bym chciał się z nim spotykać.Dobrze, może już lepiej, jak dokończymy tę rozmowę później. 
     - Nie wiem... może się zgódźmy? To w końcu jej biologiczna matka. - blondynka stała zszokowana. Prawie wypuściła szklankę z dłoni, jednak szybko się otrząsnęła, by nie zrobić hałasu oraz nie wydać się, że podsłuchuje i zna prawdę. - Z drugiej strony nie chcę, by Martina przechodziła piekło. -~Za późno~ pomyślała i słyszała, jak wchodzą do pomieszczenia obok, a po chwili trzask drzwi.
     Zasypywała się milionami pytań. "Dlaczego mnie okłamywali?", "Dlaczego od razu nie powiedzieli mi prawdy?", "W ogóle zamierzali mi powiedzieć?"... Pierwsze łzy napłynęły jej do oczu. Położyła swą dłoń na czole, opierając się plecami o blat, który stał tuż za nią. Drżały jej ręce, cała drżała. Przed chwilą dowiedziała się, że jest  a d o p t o w a n a . Szybko, połykając słone łzy spływające po jej polikach, wyciągnęła telefon z tylnej kieszeni spodni. Wybrała w kontaktach numer do swojej przyjaciółki. Nie mogła się opanować, rozpłakała się jeszcze bardziej. Wcisnęła zieloną słuchawkę obok jej zdjęcia i przyłożyła komórkę do ucha. Po kilku sygnałach usłyszała jej radosny głos.
     - No siemka! O co chodziło, że mama kazała ci wcześniej wracać? - próbowała się  uspokoić, by jej głos w miarę był normalny. Po mimo starań, odniosła porażkę.
     - Hej... - powiedziała łamliwym głosem. - Jesteście jeszcze w klubie czy wróciliście do domu?
     - W domu... coś się stało? - spytała.
     - Tak. Mogłabym u was zostać na noc?... - załkała cicho, by nie usłyszeli tego rodzice.
     - Oczywiście! Przyjść po ciebie? - zapytała wyraźnie zmartwiona.
     - Nie, nie... dam sobie radę. Za chwilę będę i ci wszystko wytłumaczę. Do zobaczenia.
     - Czekam. - rozłączyła się i pośpiesznie chowając telefon do kieszeni, pobiegła do pokoju.
     Szybko wyciągnęła torbę i wrzuciła do niej pidżamę wraz z ciuchami oraz bielizną. Udała się w stronę wyjścia. Po drodze wstąpiła do łazienki po szczoteczkę i coraz bardziej mokra na twarzy założyła Air Max'y oraz czarny płaszcz. Tak, aby nie zrobić hałasu zamknęła drzwi. Zaraz po tym uciekła do domu rodziny Blanco.


     - Matko, kochanie, co ci się stało? - zapytała przytulając dziewczynę mocno.
     - Nie uwierzysz... - szlochała. Weszli do środka kierując się w stronę salonu. Zasiedli na kanapie, a brunetka gestem pokazała, żeby kontynuowała. - Ja... ja... - wzięła głęboki wdech, ale nie pomogło. Rozryczała się rzucając w ramiona przyjaciółki. - Ja jestem adoptowana... - wydusiła, a następnie mocniej zaniosła się płaczem. - Moi prawdziwi rodzice mnie oddali, bo mnie nie chcieli! Albo jestem z czystego przypadku... Nienawidzę ich. Jak mogli mi o tym nie powiedzieć?...
     - Ciiii... kochanie zobaczysz, wszystko będzie dobrze... Pamiętaj, masz mnie, Josh'a, Jorge... - na dźwięk jego imienia jeszcze bardziej pogrążyła się w smutku. - Ej, nie płacz...
     - Kiedy to tak boli... - schowała swoją głowę w dłoniach. - Rodzice... i tak mnie pewnie nie kochają... Josh jest starszy, niedługo o mnie zapomni i się z kimś ożeni... A Jorge? Ma dziewczynę i... ugh, nie ważne... - wydusiła z siebie i wybuchnęła kolejny raz płaczem. - Dziękuję... 

2.01.2015

Drugi nowy wygląd bloga ! xd

Pobrałam go z Szablownica ;d
Nie zamawiałam, tylko pobrałam ze strony ;d
Polecam, bo mają bardzo ładne szablony na blogspot <3
Nie wiem kim był autor, ponieważ mam różne szablony ściągnięte do folderu ;/
Ale jest piękny i gratuluję właścicielowi ;*

1.01.2015

Rozdział 9 "Mistrz tańca"

     - To ja idę do łazienki. - powiedziała brunetka po wejściu do środka. Obydwoje się na nią spojrzeli, a ona posłała im uśmiech.
     - Chodź po jakieś napoje. - chwycił ją za dłoń i pociągnął w stronę barku. Kiedy poczuła jego dotyk na swojej skórze momentalnie dostała gęsiej skórki. Skierowała swój wzrok na niego, idącego przed jej osobą. - Co chcesz do picia? - spytał nawet się nie zatrzymując.
     - Ymm... wystarczy sok jabłkowy. - odpowiedziała.
     Kiedy dotarli chłopak puścił jej rękę, co trochę zasmuciło blondynkę. Usiedli na wysokich krzesłach, a Jorge złożył zamówienie w postaci dwóch soków jabłkowych i jednego soku pomarańczowego. Dziewczyna bacznie mu się przyglądała.
     Podali im podłużne szklanki z napojami i przenieśli się na sofę, która stała przed parkietem. Blondynka ponownie przeniosła swój wzrok na przystojnego bruneta, który pił swój sok.
     - To jak? Mistrz tańca pokarze mi swój "wielki talent"? - zaśmiała się. Przytaknął głową i wstał podając dłoń dziewczynie. Ta, chętnie ją złapała i poszli razem na środek.
     Chłopak chwycił jej drugą dłoń i zaczął się poruszać w rytm muzyki. Okręcił ją kilka razy, a ona stwierdziła, że na prawdę wyśmienicie tańczy. Delikatnie położył swoje ręce na jej talii i się przybliżył.
     - Muszę przyznać ci rację. Genialny jesteś. - zaśmiał się lekko. Zarzuciła swoje ręce za jego szyję i położyła głowę na jego torsie.
     - Chodzę do Studia. Muszę umieć tańczyć. Chociaż... ty również nieźle się ruszasz. - podniosła głowę, by móc spojrzeć mu w oczy. W świetle, jaki panował w klubie było to trudne, ale jednak widziała te dwa szmaragdy.
     - Mam coś na twarzy? - spytał po dłuższej chwili, gdy przez cały czas się w niego wpatrywała. Słysząc pytanie natychmiast odwróciła wzrok. Na poliki wkradły się rumieńce. Nie miała pojęcia co się z nią dzieje.
     - Nie, nie... tylko... nie ważne. Nie chcę już tańczyć. Wracam na kanapę. - oznajmiła i niechętnie odrywając się od ciała bruneta zawstydzona poszła do wcześniej wspomnianego miejsca, gdzie czekała na nich jej przyjaciółka. Aimee, która widziała wszystko, co się działo na parkiecie.
     - I jak się bawicie? - zapytała, gdy zasiedli obok niej na kanapie.
     - Dobrze. - wyjawił brunet biorąc do ręki szklankę i połykając ciecz.
     - A ty Martina? - odwróciła głowę w jej stronę, a blondynka kiwnęła twierdząco głową.
     - Znakomicie. Tylko, że dzwoniła twoja mama i kazała ci wracać. Ponoć to coś pilnego. - wywróciła oczyma. Chwyciła w ręke swoją torebkę.
     - Okay... to ja już spadam. Na razie. - pocałowała policzek Aimee. Podeszła do Jorge. Nie wiedziała, czy ma mu dać całusa, przytulić się, czy być może tylko się uśmiechnąć. Ale długo nie musiała czekać, aż on to zrobił. Musnął swoimi wargami jej ciepły policzek, który przybierał kolor purpury.
     - Cześć... - burknęła i szybko udała się do wyjścia.


     W salonie na blondynkę czekała już jej matka. Siedziała zła na sofie bawiąc się swoimi paznokciami. Po domu rozległ się dźwięk otwieranych drzwi. Szybko udała się w tamtą stronę, i dopiero gdy ujrzała swoją córkę, stanęła.
     - Chciałaś, żebym wcześniej wróciła. Co się stało? - spytała trochę poddenerwowana.
     - Adam do ciebie przyszedł. Mówił, że to bardzo ważne. - wyjaśniła. 
     Martina minęła ją bez słowa i ruszyła do swojego pokoju. Z jednej strony była trochę rozwścieczona, ponieważ musiała już wracać do domu, a chciała jeszcze spędzić czas z przyjaciółmi. A z drugiej, bała się, że coś się stało Adamowi i cieszyła się, że do niej przyszedł.
     Kiedy nareszcie dotarła, zobaczyła go siedzącego na łóżku. Zastygła w miejscu. Miał siny policzek i całą poszarpaną dłoń.
     - Co ci się stało? … - podeszła do niego i delikatnie, by nie sprawić mu bólu, chwyciła go za drugi policzek, oglądając siniaka.
     - Ansel... - szepnął bardzo cicho, jednak dziewczyna to usłyszała. Rozszerzyła oczy ze zdziwienia.
     - Co?! Dlaczego? 
     - Mówił, żebym się od ciebie odwalił. Widział mnie, jak przyjeżdżałem do twojego domu dać ci korki. - spuścił głowę. - Dlatego nie chciałem, byś się z nim zadawała. 
     - Ja cię strasznie przepraszam! Pogadam z nim i… - przerwał jej.
     - Okay, tylko... wolałbym byś w ogóle z nim nie rozmawiała. 
     - Dobrze... skoro tak wolisz. - skłamała. W szkole i tak przeprowadzi sobie z nim rozmowę o jego zachowaniu.
     - Dzięki. Przyszedłem też ci powiedzieć, że w tym tygodniu nie będę mógł cię nauczać. Wyjeżdżam. - nie dała po sobie tego pokazać, ale trochę się ucieszyła. Mogła w spokoju pogadać z Elgortem nie obawiając się, że to zobaczy.
     - Rozumiem.
     - Okay, ja już muszę wracać. Na razie. - uścisnął blondynkę i po chwili zniknął za drzwiami.


     



© Shalis dla Wioska Szablonów
© Dmitry Elizarov.