- Chodź po jakieś napoje. - chwycił ją za dłoń i pociągnął w stronę barku. Kiedy poczuła jego dotyk na swojej skórze momentalnie dostała gęsiej skórki. Skierowała swój wzrok na niego, idącego przed jej osobą. - Co chcesz do picia? - spytał nawet się nie zatrzymując.
- Ymm... wystarczy sok jabłkowy. - odpowiedziała.
Kiedy dotarli chłopak puścił jej rękę, co trochę zasmuciło blondynkę. Usiedli na wysokich krzesłach, a Jorge złożył zamówienie w postaci dwóch soków jabłkowych i jednego soku pomarańczowego. Dziewczyna bacznie mu się przyglądała.
Podali im podłużne szklanki z napojami i przenieśli się na sofę, która stała przed parkietem. Blondynka ponownie przeniosła swój wzrok na przystojnego bruneta, który pił swój sok.
- To jak? Mistrz tańca pokarze mi swój "wielki talent"? - zaśmiała się. Przytaknął głową i wstał podając dłoń dziewczynie. Ta, chętnie ją złapała i poszli razem na środek.
Chłopak chwycił jej drugą dłoń i zaczął się poruszać w rytm muzyki. Okręcił ją kilka razy, a ona stwierdziła, że na prawdę wyśmienicie tańczy. Delikatnie położył swoje ręce na jej talii i się przybliżył.
Chłopak chwycił jej drugą dłoń i zaczął się poruszać w rytm muzyki. Okręcił ją kilka razy, a ona stwierdziła, że na prawdę wyśmienicie tańczy. Delikatnie położył swoje ręce na jej talii i się przybliżył.
- Muszę przyznać ci rację. Genialny jesteś. - zaśmiał się lekko. Zarzuciła swoje ręce za jego szyję i położyła głowę na jego torsie.
- Chodzę do Studia. Muszę umieć tańczyć. Chociaż... ty również nieźle się ruszasz. - podniosła głowę, by móc spojrzeć mu w oczy. W świetle, jaki panował w klubie było to trudne, ale jednak widziała te dwa szmaragdy.
- Mam coś na twarzy? - spytał po dłuższej chwili, gdy przez cały czas się w niego wpatrywała. Słysząc pytanie natychmiast odwróciła wzrok. Na poliki wkradły się rumieńce. Nie miała pojęcia co się z nią dzieje.
- Nie, nie... tylko... nie ważne. Nie chcę już tańczyć. Wracam na kanapę. - oznajmiła i niechętnie odrywając się od ciała bruneta zawstydzona poszła do wcześniej wspomnianego miejsca, gdzie czekała na nich jej przyjaciółka. Aimee, która widziała wszystko, co się działo na parkiecie.
- I jak się bawicie? - zapytała, gdy zasiedli obok niej na kanapie.
- Dobrze. - wyjawił brunet biorąc do ręki szklankę i połykając ciecz.
- A ty Martina? - odwróciła głowę w jej stronę, a blondynka kiwnęła twierdząco głową.
- Znakomicie. Tylko, że dzwoniła twoja mama i kazała ci wracać. Ponoć to coś pilnego. - wywróciła oczyma. Chwyciła w ręke swoją torebkę.
- Okay... to ja już spadam. Na razie. - pocałowała policzek Aimee. Podeszła do Jorge. Nie wiedziała, czy ma mu dać całusa, przytulić się, czy być może tylko się uśmiechnąć. Ale długo nie musiała czekać, aż on to zrobił. Musnął swoimi wargami jej ciepły policzek, który przybierał kolor purpury.
- Cześć... - burknęła i szybko udała się do wyjścia.
W salonie na blondynkę czekała już jej matka. Siedziała zła na sofie bawiąc się swoimi paznokciami. Po domu rozległ się dźwięk otwieranych drzwi. Szybko udała się w tamtą stronę, i dopiero gdy ujrzała swoją córkę, stanęła.
- Chciałaś, żebym wcześniej wróciła. Co się stało? - spytała trochę poddenerwowana.
- Adam do ciebie przyszedł. Mówił, że to bardzo ważne. - wyjaśniła.
Martina minęła ją bez słowa i ruszyła do swojego pokoju. Z jednej strony była trochę rozwścieczona, ponieważ musiała już wracać do domu, a chciała jeszcze spędzić czas z przyjaciółmi. A z drugiej, bała się, że coś się stało Adamowi i cieszyła się, że do niej przyszedł.
Kiedy nareszcie dotarła, zobaczyła go siedzącego na łóżku. Zastygła w miejscu. Miał siny policzek i całą poszarpaną dłoń.
- Co ci się stało? … - podeszła do niego i delikatnie, by nie sprawić mu bólu, chwyciła go za drugi policzek, oglądając siniaka.
- Ansel... - szepnął bardzo cicho, jednak dziewczyna to usłyszała. Rozszerzyła oczy ze zdziwienia.
- Co?! Dlaczego?
- Mówił, żebym się od ciebie odwalił. Widział mnie, jak przyjeżdżałem do twojego domu dać ci korki. - spuścił głowę. - Dlatego nie chciałem, byś się z nim zadawała.
- Ja cię strasznie przepraszam! Pogadam z nim i… - przerwał jej.
- Okay, tylko... wolałbym byś w ogóle z nim nie rozmawiała.
- Dobrze... skoro tak wolisz. - skłamała. W szkole i tak przeprowadzi sobie z nim rozmowę o jego zachowaniu.
- Dzięki. Przyszedłem też ci powiedzieć, że w tym tygodniu nie będę mógł cię nauczać. Wyjeżdżam. - nie dała po sobie tego pokazać, ale trochę się ucieszyła. Mogła w spokoju pogadać z Elgortem nie obawiając się, że to zobaczy.
- Rozumiem.
- Okay, ja już muszę wracać. Na razie. - uścisnął blondynkę i po chwili zniknął za drzwiami.
Super
OdpowiedzUsuń