1.12.2014

Rozdział 7 "Coś tu się szykuje"

     - Hej, już okey? - spytał lekko schylając się do jej twarzy.
     - Jorge dziękuję ci za pomoc, ale chyba już wrócę do domu. - oderwała się od niego spoglądając mu w oczy.
     - W takim razie cię odprowadzę.
     - Dziękuję - była mu bardzo wdzięczna. - A co z Aimee?
     - Napiszę jej sms'a, że poszliśmy do domu. Chodź.
     Chłopak stanął obok niej i wrócili do lokalu. Odebrali swoje shake i Jorge odprowadził dziewczynę do domu.


     Kiedy w końcu doszli do celu stanęli przed jej drzwiami. Dziewczyna nie wiedziała co ma powiedzieć. Nie miała pojęcia jak zacząć swoją wypowiedź. Ale on zrobił to za nią.
     - To jak? Poradzisz sobie? - martwił się o nią. Nie wiedział właściwie dlaczego, ale wmawiał sobie, że to dlatego, bo widział, jak ktoś chciał zrobić jej krzywdę.
     - Tak, tak... To cześć. - spuściła głowę i położyła dłoń na klamce.
     - Pa... - burknął i już chciał odejść, jednak blondynka szybko zdecydowała się zatrzymać go łapiąc go za kurtkę. Odwrócił się i spojrzał się na nią wzrokiem, który mówił "coś się dzieje?".
     - Dziękuję... - wtuliła się w niego. Jorge położył swoją prawą rękę na jej plecy i opuszkami palców przejechał po jej włosach. Stali tak przez chwilę. Dziewczyna była mu bardzo wdzięczna.
     - Już jest okey? - zapytał delikatnie ją od siebie odsuwając. Przysunął twarz do twarzy blondynki i spojrzał w jej czekoladowe oczy.
     - No... tak, wszystko w porządku. Naprawdę ci dziękuję.
     - Nie masz za co, postąpiłem tak, jak postąpiłby każ... - przerwał, gdyż usłyszał dźwięk otwieranych drzwi. Martina szybko się od niego wyrwała i spojrzała ze strachem na swojego brata, który widząc ich reakcję wybuchnął śmiechem.
     - Spokojnie, to tylko ja... ale mieliście miny! - potrząsał workiem, by zobaczyli, że po prostu wyszedł wyrzucić śmieci. - Oj, Martina, ale zachowując powagę, kto to? Twój nowy chłopak? - wyszczerzył się do zmieszanego bruneta.
     - Nie, nie... to nie jest mój chłopak. Odprowadził mnie do domu.
     - I się przytulaliście? Nie ładnie kłamać. - zaśmiał się i odszedł do kubłów ze śmieciami.
     - Nie przejmuj się nim, lubi żartować. Jeszcze raz ci dziękuję i do zobaczenia.
     - Nie masz za co, zrobiłbym to jeszcze raz. Do zobaczenia jutro. - musnął swoimi ciepłymi wargami jej zimny policzek i zniknął za bramą, wcześniej jej machając. Kiedy wrócił Josh od razu dorzucił swoje trzy grosze.
     - Coś tu się szykuje. - za co dostał z bara od siostry i oboje weszli do domu.


     Dziewczyna właśnie leżała w swoim pokoju na łóżku odrabiając zadaną pracę domową. Jakoś sobie radziła. Jednak, gdy tylko dotknęła zeszytu od matematyki skrzywiła się.
     - O matko... - jęknęła przeciągając samogłoski. Wzięła zeszyt do ręki i ruszyła w stronę pokoju swojego brata. Delikatnie zapukała, nie czekając na odpowiedź - weszła.
     - Hej brat, pomożesz mi z matmą? - rzuciła się na łóżko podając mu zeszyt.
     - Skoro muszę - przewrócił oczami. - ale coś za coś.
     - Nie możesz po prostu mi pomóc?
     - Okey... - zabrali się do zadań. Tak siedziała z nim do końca tego dnia.

-------------------------------------------------------------------------------
No hej, hej.
Wiem, długo nie było rozdziału ale tak:
- szkoła, 
- brak weny,
- brak komentarzy,
- brak czasu.
Przepraszam. Wiem, że daję wam jakieś krótkie badziewie, ale powiedziałam sobie, że to napiszę. Usiadłam i.... coś wyszło xd
Do następnego ;x
Pozdrawiam ~c~

2 komentarze:

  1. mogła byś zmienić trziąkę
    bo cięszo się czyta ale takto to blog genialny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w sensie że za duża/mała czy ogólnie inny styl? ;d

      Usuń

© Shalis dla Wioska Szablonów
© Dmitry Elizarov.