31.12.2014

Nowy szablon 'D

Ja zauważyliście jest nowy szablon na blogu. (Serio? Tytuł posta i wygląd mówi za siebie xd)


Szablon pobrałam stąd [ Wioska Szablonów ]
A wykonała go Shalis
❤ ❤ ❤ ❤ 

30.12.2014

Rozdział 8 "Moja dziewczyna"

     Dziewczyna wstała z delikatnym bólem głowy. Wczoraj siedziała do późna przeglądając różne portale społecznościowe zapominając, że dziś ma szkołę.
     Przejechała dłonią po twarzy i zaspanym wzrokiem spojrzała na swój zegarek, który stał na szafce nocnej po jej prawej stronie. 7.48. ~Nie zdążę!~ krzyknęła w myślach i szybko zrywając się z łóżka stanęła przed wielką szafą.
     W pośpiechu wyciągnęła czarne długie legginsy i bluzę w odcieniu niebieskim. Ze szkatułki zabrała ciemne okulary i pobiegła do łazienki.
   
     Kiedy wykonała wszystkie poranne czynności oraz założyła na siebie wcześniej wybrany zestaw, wróciła się do swojego pokoju. Poszukała białych skarpetek i założyła je na swoje małe stopy.
     Spojrzała na swój czarny plecak. ~Dobrze, że się jednak wczoraj spakowałam.~ pomyślała. Chwyciła go orz swój telefon i szybko zbiegła na dół.
     - A ty co tu robisz?! - wrzasnęła zdziwiona.
     - Mamo, zaspałam... zawiozłabyś mnie? Jestem spóźniona... - spytała robiąc błagalną minę.
     - Oczywiście! Leć do samochodu, pójdę po kluczyki. Masz szczęście, że dzisiaj wzięłam wolne. - odpowiedziała, a blondynka natychmiast po założeniu butów pobiegła do samochodu.


     Szybkim tempem podbiegła pod drzwi swojej klasy. Przymknęła delikatnie powieki i zapukała. Usłyszała niewyraźne "proszę" i otworzyła drzwi. Pani McGarner spojrzała na nią krzywo.
     - Spóźniłaś się Martina. Powód? - spytała.
     - Przepraszam, na prawdę nie chciałam, ale zaspałam... - zwinnym ruchem podeszła do ławki i usiadła na krześle, wyciągając podręczniki.
     - No... pierwsza nieobecność. Za karę pójdziesz do tablicy z zadaniem domowym. - westchnęła, chwyciła podręcznik od fizyki i ruszyła pod wskazane miejsce.

     Razem ze swoją przyjaciółką po skończonej lekcji udały się do ubikacji. Blondynka stanęła przed umywalką i spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Po chwili ujrzała obok siebie Aimee.
     - Jorge ci mówił, dlaczego nie zaczekaliśmy za tobą i poszłam do domu? - spytała spuszczając głowę. Pokręciła przecząco głową, ale uświadomiła sobie, że ona tego nie widzi.
     - Nie... jak się spytałam co się stało, to powiedział, że jeśli będziesz chciała, to mi to sama wyznasz. Pokłóciliście się, prawda? A już myślałam, że jednak się pogodzicie... - odwróciła się do niej, by widzieć jej twarz. Podniosła głowę i wypuściła powietrze z buzi.
     - Jak wróciłaś się do Art Rebel, to twój brat pożyczył mi telefon, bym mogła zadzwonić do mamy, a sam poszedł zamówić nam napoje. Kiedy skończyłam rozmawiać, chciałam wrócić do Jorge. Wtedy wpadłam na jakiegoś mężczyznę. Przeprosiłam, a on zaproponował mi kawę. Oczywiście się nie zgodziłam, ale on nalegał. Złapał mnie za pośladek. Jorge mi pomógł i go ode mnie zabrał. Po wszystkim stwierdził, że mnie odprowadzi do domu. Boże... Aimee, wiesz jak się bałam, że coś mi zrobi? - skończyła z drżącym głosem. Brunetka przytuliła ją do siebie,
     - Gdybym wiedziała, nigdy bym was samych nie zostawiła. Ale szczęście, że nic ci jednak nie zrobił. - pocieszała dziewczynę. Usłyszały długi dzwonek świadczący o zakończonej przerwie i rozpoczęciu nowej lekcji.
     - Dobra, chodź, mamy polski. - przytaknęła i poszli pod klasę.



     - Dzień dobry! - krzyknęła blondynka wchodząc do domu rodziny Blanco. Po lekcjach postanowiły sobie zrobić mały wypad na miasto, aby się rozluźnić i po prostu poplotkować.
     Z kuchni wyszła starsza kobieta o długich czarnych włosach i smukłej sylwetce. Wycierała ręce w kwiecistą szmatę. Uśmiechnęła się do dziewczyn.
     - Dzień dobry. I jak tam po szkole?
     - Dobrze. Nic zadanego. A, to jest Martina, moja przyjaciółka. Posiedzimy trochę w domu i pójdziemy na miasto, okay? - skinęła głową. - Dzięki mamo, to my idziemy do mojego pokoju.
     - Miło było poznać.
     - Mnie też. - uśmiechnęła się i podążyła za brunetką do wcześniej wspomnianego pokoju.

     - A widziałaś tę spódniczkę Amandy? Skąd ją wytrzasnęła? - zaśmiała się.
     - Idę do łazienki. - uśmiechnęła się i opuściła pomieszczenie, zostawiając brunetkę samą w pokoju.
     Wyruszyła w stronę ubikacji, kiedy usłyszała śpiew brata swojej przyjaciółki. Przystanęła. ~Odwiedzę go.~ pomyślała i zapukała do niego. Przestał. Zaprosił ją do środka, więc weszła.
     Ukazał swoje śnieżnobiałe zęby w szerokim uśmiechu. Wstał z łóżka i podszedł do dziewczyny.
     - Hej. - przytulił ją do siebie. - Jak tam?
     - Hej... dobrze. Aimee wie o zamieszaniu przy kupowaniu koktajli. Co u ciebie? - spojrzała mu w oczy. Poczuła się dziwnie i przeszedł ją przyjemny dreszcz. Czuła, jak miękną jej kolana.
     - Cieszę się, że przyszłaś. Tym bardziej, że coś dla ciebie mam. - zrobiła zdziwioną minę.
     - Ale ja... - przerwał jej.
     - Po pierwsze: nie przyjmuję odmowy. Po drugie: jestem ci to winien. - oderwał się od blondynki. Poczuła chłód, bez jego ciepłego ciała, które ją opatulało. Podszedł do komody i wyciągnął z niej czarne pudełko. Podał je Martinie, a ona zaskoczona powoli je otworzyła.
     - To jest telefon. Kupiłeś mi komórkę! - krzyknęła szczęśliwa rzucając mu się na szyję. - Dziękuję, dziękuję, dziękuję!
     - Obiecałem. Podoba się? Nie wiedziałem, czy taki kolor ci się spodoba...
     - Oczywiście! Nawet chciałam sobie kupić białą obudowę. Teraz już nie muszę. Na prawdę bardzo ci dziękuję. - usiedli na łóżku.
     - Cieszę się. - dziewczyna zauważyła, że posmutniał, ale nie chciał tego pokazać.
     - Coś się stało?... - spytała delikatnie się do niego przybliżając. Pokręcił głową i podrapał się po nosie.
     - Wiesz... moja dziewczyna niedawno dzwoniła i się pokłóciliśmy. Przepraszam, nie chcę o tym gadać. - przeniósł swój wzrok na nią. Zrobiło jej się smutno, bo dowiedziała się, że ma dziewczynę.
     - Na pewno wszystko będzie dobrze. Nie smuć się. - gestykulowała rękoma.
     - Oby... - mruknął. - Aimee wspominała, że dzisiaj możesz przyjść. Co macie w planach? - zaciekawił się.
     - Wypad na miasto. Być może przejdziemy się gdzieś, do jakiejś kawiarni, albo na zakupy. Chociaż szczerze mówiąc, to nie mam ochoty na chodzenie po sklepach. Przeszłabym się na jakąś imprezę.
     - Mógłbym z wami? Wiem, że to pewnie miał być babski wieczór, czy jak wy to tam nazywacie, ale strasznie mi się nudzi... - zaśmiał się.
     - Jasne! A pro po... Zobaczymy jak tańczysz. - wybuchnęła śmiechem.
     - Ej! - uderzył w nią poduszką. - Tańczę zajebiście. Mogę ci nawet pokazać. Dzisiaj. Chciałaś iść na imprezę, tak? - uśmiechnął się zalotnie, poruszając zabawnie brwiami, co tylko nasiliło śmiech Stoessel.
     - Okay. Zobaczymy, czy mówisz prawdę. Idę do Aimee. - wstała z łóżka i opuściła jego pokój z uśmiechem na ustach.

     - No kurcze, możesz przestać?! - wrzasnęła, kiedy po raz setny Jorge próbował wyrwać jej telefon, podczas gdy blondynka szła nie odzywając się w ogóle, pisząc przez telefon. - JORGE! - wydarła się, a on w końcu pod siłą jej głosu przestał i zmienił miejsce. Szedł obok niższej dziewczyny, która z kimś zawzięcie pisała przez nowy telefon. Zaśmiała się pod nosem.
     - Z kim ty tak piszesz? - zdziwił się. Spojrzała na niego.
     - A co? - podniosła jedną brew do góry, co musiało śmiesznie wyglądać.
     - No z kim... Powiedz. - położył swoją dłoń na jej talii z lewej strony.
     - Nie przymilaj się do mnie. - zaśmiała się, chociaż ucieszył ją ten gest oraz poczuła takie miłe coś w brzuchu. - Z Ruggero.
     - Uuu... Kto to? - poruszał zabawnie brwiami.
     - Mój kuzyn. - uderzyła go łokciem w brzuch. - Aż tak daleko jest ten klub? - spytała. Idą już od ponad 20 minut.
     - Jeszcze kawałek Marudo.
     - Nie jestem marudą! - krzyknęła ze śmiechem.
     - Oj, jesteś.
     - Co?... Ale... - przerwał jej.
     - Już jesteśmy. Chodźcie. - otworzył im drzwi jak dżentelmen i przepuścił, po czym sam wszedł do lokalu.


----------------------------------------------------------------------------
Hej, hej, hej ;D
W następnym rozdziale będzie ich "imprezka" xd
Mam już nawet pomysł ;d
Zapraszam też na moje inne blogi ;d
Skinny Love ❤
Życie Martiny
PS Niedługo zrobię zakładkę "Zaproś do siebie" oraz Spis Treści ;d

1.12.2014

Rozdział 7 "Coś tu się szykuje"

     - Hej, już okey? - spytał lekko schylając się do jej twarzy.
     - Jorge dziękuję ci za pomoc, ale chyba już wrócę do domu. - oderwała się od niego spoglądając mu w oczy.
     - W takim razie cię odprowadzę.
     - Dziękuję - była mu bardzo wdzięczna. - A co z Aimee?
     - Napiszę jej sms'a, że poszliśmy do domu. Chodź.
     Chłopak stanął obok niej i wrócili do lokalu. Odebrali swoje shake i Jorge odprowadził dziewczynę do domu.


     Kiedy w końcu doszli do celu stanęli przed jej drzwiami. Dziewczyna nie wiedziała co ma powiedzieć. Nie miała pojęcia jak zacząć swoją wypowiedź. Ale on zrobił to za nią.
     - To jak? Poradzisz sobie? - martwił się o nią. Nie wiedział właściwie dlaczego, ale wmawiał sobie, że to dlatego, bo widział, jak ktoś chciał zrobić jej krzywdę.
     - Tak, tak... To cześć. - spuściła głowę i położyła dłoń na klamce.
     - Pa... - burknął i już chciał odejść, jednak blondynka szybko zdecydowała się zatrzymać go łapiąc go za kurtkę. Odwrócił się i spojrzał się na nią wzrokiem, który mówił "coś się dzieje?".
     - Dziękuję... - wtuliła się w niego. Jorge położył swoją prawą rękę na jej plecy i opuszkami palców przejechał po jej włosach. Stali tak przez chwilę. Dziewczyna była mu bardzo wdzięczna.
     - Już jest okey? - zapytał delikatnie ją od siebie odsuwając. Przysunął twarz do twarzy blondynki i spojrzał w jej czekoladowe oczy.
     - No... tak, wszystko w porządku. Naprawdę ci dziękuję.
     - Nie masz za co, postąpiłem tak, jak postąpiłby każ... - przerwał, gdyż usłyszał dźwięk otwieranych drzwi. Martina szybko się od niego wyrwała i spojrzała ze strachem na swojego brata, który widząc ich reakcję wybuchnął śmiechem.
     - Spokojnie, to tylko ja... ale mieliście miny! - potrząsał workiem, by zobaczyli, że po prostu wyszedł wyrzucić śmieci. - Oj, Martina, ale zachowując powagę, kto to? Twój nowy chłopak? - wyszczerzył się do zmieszanego bruneta.
     - Nie, nie... to nie jest mój chłopak. Odprowadził mnie do domu.
     - I się przytulaliście? Nie ładnie kłamać. - zaśmiał się i odszedł do kubłów ze śmieciami.
     - Nie przejmuj się nim, lubi żartować. Jeszcze raz ci dziękuję i do zobaczenia.
     - Nie masz za co, zrobiłbym to jeszcze raz. Do zobaczenia jutro. - musnął swoimi ciepłymi wargami jej zimny policzek i zniknął za bramą, wcześniej jej machając. Kiedy wrócił Josh od razu dorzucił swoje trzy grosze.
     - Coś tu się szykuje. - za co dostał z bara od siostry i oboje weszli do domu.


     Dziewczyna właśnie leżała w swoim pokoju na łóżku odrabiając zadaną pracę domową. Jakoś sobie radziła. Jednak, gdy tylko dotknęła zeszytu od matematyki skrzywiła się.
     - O matko... - jęknęła przeciągając samogłoski. Wzięła zeszyt do ręki i ruszyła w stronę pokoju swojego brata. Delikatnie zapukała, nie czekając na odpowiedź - weszła.
     - Hej brat, pomożesz mi z matmą? - rzuciła się na łóżko podając mu zeszyt.
     - Skoro muszę - przewrócił oczami. - ale coś za coś.
     - Nie możesz po prostu mi pomóc?
     - Okey... - zabrali się do zadań. Tak siedziała z nim do końca tego dnia.

-------------------------------------------------------------------------------
No hej, hej.
Wiem, długo nie było rozdziału ale tak:
- szkoła, 
- brak weny,
- brak komentarzy,
- brak czasu.
Przepraszam. Wiem, że daję wam jakieś krótkie badziewie, ale powiedziałam sobie, że to napiszę. Usiadłam i.... coś wyszło xd
Do następnego ;x
Pozdrawiam ~c~
© Shalis dla Wioska Szablonów
© Dmitry Elizarov.